Do koszyka wkładamy: chleb, jajka, szynkę, masło i mleko. Cena chleba przy podatku VAT obniżonym o 2 procent przy bochenku za 2 złote daje 4 grosze mniej. Ale pszenica, z której wyrabia się chleb, jest rekordowo droga, bo ze względu na powodzie w Europie i Australii nie ma jej skąd sprowadzić i jej ceny galopują. W ciągu roku mąka zdrożała o 100 procent. O kilkadziesiąt procent podrożały inne składniki, takie jak drożdże, czy tłuszcze. Piekarze więc zapowiadają lada dzień podwyżkę o 10-20 procent. Zboże to składnik paszy, chociażby dla kur, które znoszą coraz droższe jajka. Tu również lada moment trzeba się spodziewać podwyżki około 20 procent. Z przetworów mleczarskich podrożało już masło z 4,25 na 4,30 zł. Wędliny na razie trzymają cenę, bo zalewa nas tańsze mięso zza granicy, ale jak długo, tego nikt nie wie. Uwzględniając wszystkie koszty sklepikarze prognozują wzrost cen wędlin o 10-15 procent. To, od kiedy podwyżki zaczną obowiązywać, zależy od tego, jakie są zapasy tańszych surowców. Według ekspertów jest to raczej kwestia dni niż tygodni.