W tej sprawie zarzuty ma już lekarka ze tego szpitala oraz dyspozytorka pogotowia ratunkowego. - Piotr Z. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia, których treści na aktualnym etapie śledztwa nie ujawniamy, gdyż będą one podlegały weryfikacji - poinformowała w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Zadzwoniła po pogotowie, karetki nie wysłano Śledztwo w sprawie śmierci 3,5-miesięcznego chłopca prowadzi Prokuratura Rejonowa w Chełmie. 24 lutego ubiegłego roku matka dziecka, które gorączkowało, zadzwoniła po pogotowie, ale karetki nie wysłano. Kiedy przywiozła dziecko do szpitala w Chełmie, odesłano ją do sąsiedniej placówki medycznej, aby tam najpierw uzyskała skierowanie. Ostatecznie chłopiec został przyjęty do szpitala, a po badaniach zdiagnozowano u niego sepsę. Dziecko przewieziono do szpitala klinicznego w Lublinie, ale nie udało się go uratować, po północy zmarło. Piotr Z., kierownik oddziału dziecięcego Samodzielnego Publicznego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie 24 lutego ubiegłego roku pełnił funkcje lekarza dyżurnego na oddziale. Według prokuratora nie zlecił odpowiednich badań dziecka, znajdującego się stanie zagrożenia życia i zanim przyjął je na oddział, skierował najpierw na konsultację laryngologiczną, na którą rodzice mieli sami zawieźć chłopca. Według śledczych, po przyjęciu chłopca na oddział nie weryfikował w kolejnych godzinach stanu jego zdrowia, a po rozpoznaniu sepsy nie wdrożył odpowiednich badań (gazometrycznych) i leczenia (resuscytacji płynowej), co zaprzepaściło szanse na uratowanie dziecka. Syk-Jankowska zaznaczyła, że w toku śledztwa prokuratura zleciła kompleksową opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej, pediatrii i chorób zakaźnych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Nie tylko lekarz usłyszał zarzuty Piotr Z. jest trzecią osobą podejrzaną w sprawie śmierci chłopca. Dyspozytorce pogotowia ratunkowego w Chełmie 58-letniej Elżbiecie S. prokuratura zarzuciła, że nie udzieliła pomocy choremu dziecku, odmawiając wysłania karetki, nie pogłębiając wywiadu i kierując rodziców do ambulatorium, a nie do szpitala. Natomiast lekarka pełniąca tego dnia dyżur na pediatrycznej izbie przyjęć szpitala w Chełmie 56-letnia Ewa G. według prokuratury odmówiła przyjęcia chłopca, który znajdował się w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia. Ponadto prokurator zarzuca jej, że nie zleciła w badań krwi i moczu oraz nakazała rodzicom uzyskanie skierowania od lekarza pomocy doraźnej (które nie jest konieczne w stanach nagłych), co zwiększyło zagrożenie dla życia pacjenta i zmniejszyło szanse na uratowanie jego zdrowia. Obie kobiety nie przyznały się do zarzucanych im czynów i odmówiły składania wyjaśnień. Za przestępstwa zarzucane lekarzom - narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia - grozi kara do 5 lat więzienia, natomiast dyspozytorce pogotowia za nieudzielenie pomocy - do 3 lat więzienia.