"Zaraz się zawali". Dom trafiony rakietą ciągle nieodbudowany
- Minął miesiąc i nikt palcem nie kiwnął - mówią Interii państwo Wesołowscy z Wyryk. W ich dom trafić miała rakieta wystrzelona z jednego z sojuszniczych myśliwców neutralizujących drony-wabiki. MON i urząd wojewódzki zapowiadają, że dom zostanie odbudowany od podstaw, a rodzina dostanie dodatkowe 200 tys. zł zadośćuczynienia.

W skrócie
- Dom państwa Wesołowskich w Wyrykach został poważnie uszkodzony przez rakietę, a mimo licznych obietnic władz przez miesiąc nie rozpoczęto odbudowy.
- Małżeństwo zmuszone jest mieszkać w skromnym lokalu zastępczym nad ośrodkiem zdrowia, gdzie warunki są dalekie od komfortowych.
- Do tej pory jedynie wójt gminy wykazał realne wsparcie, starając się zdobyć środki i koordynować działania proceduralne.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Minął miesiąc od przekroczenia polskiej przestrzeni powietrznej przez kilkadziesiąt rosyjskich dronów-wabików. Choć w większości przypadków lądowały w polu i nie wyrządziły szkód, w Wyrykach na Lubelszczyźnie doszło do zniszczenia domu.
Ostatnie piętro przykryte prowizoryczną plandeką, dziura w ścianie i na suficie, wybite okna - to przerażający widok, jaki państwo Ala i Tomasz Wesołowscy zastali feralnego poranka po ataku. W ciągu następnych godzin i dni, wielokrotnie słyszeli zapewnienia, w tym z ust samego Ministra Obrony Narodowej. "Odbudujemy wam dom", "Nie zostawimy was tak" i podobne. Po miesiącu od ataku dronów pojechaliśmy na miejsce.
Dom zniszczony po przylocie dronów. "Zapomnieli o nas"
- Jest gorzej, jesteśmy załamani - mówi Interii pani Ala. Kobieta oprowadza nas po zniszczonym domu, który każdego dnia ulega coraz większym uszkodzeniom.
- Jest dziura w ścianie, dziura w suficie. Do środka leje się woda, my próbujemy to łapać w miednice, wanny ale przecież to nic nie daje - załamuje się. Okazuje się, że od ponad miesiąca w Wyrykach nie pojawiła się żadna obiecana ekipa budowlana. Nie tylko nikt nie zaczął nic odbudowywać, ale nawet nie posprzątano, nie przygotowano budynku do naprawy.
- Mury piją wodę, przecież to trzeba już równać z ziemią, bo zaraz się zawali - tłumaczy pan Tomasz. Mężczyzna jest załamany.
- O nas wszyscy zapomnieli. Jak telewizja wyjechała, o naszym domu przestało się pisać, to koniec. Nikt palcem nie ruszył. Ja jestem starszym człowiekiem na emeryturze. - opowiada wyraźnie wzruszony mężczyzna.
Rakieta uderzyła w dom we Wyrykach. "Tylko wójt nam pomógł"
Większość spraw proceduralnych, wniosków, czynności administracyjnych wykonuje za państwa Wesołowskich wójt gminy Wyryki, Bernard Błaszczuk.
- Przedłużyło się trochę zbieranie dokumentacji dla kosztorysanta, może do zimy zaczniemy temat zgód budowlanych. - tłumaczy w rozmowie z Interią włodarz gminy.
- Jestem w stałym kontakcie z ministerstwem. Może to wyglądać jak na zaniedbanie, ale prace w gabinetach w tej sprawie jak najbardziej wykonujemy - mówi Błaszczuk, po czym dodaje
- Firma z Zamościa zajmie się budową domu. Kiedy to będzie - szczerze, nie wiem - podsumowuje.
Państwo Wesołowscy podkreślają, że wójt jest jedyną osobą. która stara się im pomóc.
- Wójt sam wystąpił do radnych sejmiku województwa, teraz podobno zdecydowali o jakichś 70 tysiącach dla nas, pilnuje wszystkiego. Ale przecież na jego głowie jest cała gmina, a nie martwienie się o los dwojga starych ludzi - mówi pani Ala.
Rzeczywiście, w ostatnich dniach Sejmik Województwa Lubelskiego podjął uchwałę o przekazaniu takiej kwoty właścicielom zniszczonego domu.
- 33 radnych i nikt nie miał wątpliwości i nigdy w takich sytuacjach nigdy co do zasady nie ma wątpliwości. Trudna sytuacja, zdarzenie losowe. Wniosek wójta był na 70 tysięcy złotych i taką kwotę zdecydowaliśmy się przekazać - mówi Interii Marek Wojciechowski, wicemarszałek woj. lubelskiego.
Wciąż nie ma jednak odpowiedzi na podstawowe pytania: Czy dom zostanie odbudowany, czy konieczne będzie jednak zbudowanie go "na nowo", a co najważniejsze: kiedy ruszą prace? Przedłuża się więc stan, w którym państwo Wesołowscy muszą pomieszkiwać w lokalu zastępczym.
Małżeństwo w mieszkaniu zastępczym. "Klitka nad ośrodkiem zdrowia"
Małżeństwo pokazało nam mieszkanie zastępcze, jakie otrzymało od gminy. To lokal na piętrze gminnego ośrodka zdrowia. Na szybko zostało ono dostosowane do potrzeb bytowych, jednak standard pozostawia wiele do życzenia.
- Gaz mamy z własnej butli, miejsca brakuje, jedyne co to na szybko odremontowali łazienkę, bo jak ja tu weszłam, to mi łzy poleciały - mówią państwo Wesołowscy.
- Dzięki wójtowi w ogóle mieliśmy się gdzie podziać, zrobił na szybko tyle ile się dało. Bardzo mu jesteśmy wdzięczni - dodają.
W Wyrykach nie da się jednak nie odczuć rozczarowania tempem zapadania decyzji. - Ktoś nam, już nie pamiętam kto, mówił, ze zimę spędzimy już w swoim domu. I co? Dziura i popękane ściany. Ja się o żadne rakiety tu nie prosiłem, żyliśmy spokojnie w domu zbudowanym za swoje. A teraz nie mamy nic - podsumowuje pan Tomasz.
MON i urząd wojewódzki odpowiadają: Potrzeby poszkodowanych są zabezpieczone
Resort obrony zaproponował rodzinie z uszkodzonego rakietą domu w Wyrykach dodatkowe 200 tys. zł zadośćuczynienia - poinformował we wtorek wiceszef ministerstwa Cezary Tomczyk. Oprócz tego dom zostanie odbudowany od podstaw na koszt państwa.
Wcześniej rodzina otrzymała również mieszkanie zastępcze oraz przyznano jej wsparcie w wysokości 70 tys. zł.
"Poszkodowani mają zabezpieczone potrzeby akomodacyjne od pierwszych godzin po zdarzeniu" - oświadczył z kolei Lubelski Urząd Wojewódzki. Czytaj więcej na ten temat TUTAJ
Łukasz Dubaniewicz














