W katalogu kar strażników miejskich - w przeciwieństwie do urzędników ratuszowych - nie ma opłaty za brak biletu parkingowego. Strażnicy podciągnęli to więc pod niestosowanie się do znaku drogowego - w tym przypadku chodziło o znak "Parking płatny". Przewinienie jest karane mandatem w wysokości 100 złotych i jednym punktem karnym. Kara nakładana przez urzędnika jest o połowę niższa i bez punktów karnych - stąd wątpliwości. Ratusz zakłada możliwość zwrotu pieniędzy, ale zastrzega, że kierowcy i tak zostaną ukarani - tym razem opłatą administracyjną przez urzędników. Bo wątpliwości, których paragrafów użyć, nie zmieniają faktu, że biletu parkingowego nie mieli. Na wszelki wypadek strażnicy - zamiast wystawiać mandaty - jedynie informują, że bilet wykupić trzeba.