Powodem był anonimowy list podpisany przez "Studentów z Lublina", którego autorzy napisali, że spotkanie nie będzie miało charakteru naukowego, a może stać się miejscem szerzenia lewicowych poglądów profesora, w związku z niezaproszeniem osób o odmiennych poglądach. Uniwersytet przestraszył się, że powtórzy się sytuacja z Warszawy i Radomia, gdzie narodowcy zakłócili spotkania na uczelniach - czytamy w gazecie.