Trzeci oskarżony w tej sprawie, 16-letni Grzegorz B., powinien odpowiadać przed sądem dla nieletnich - uznał puławski sąd. Sprawcy napadli i bili umundurowanego policjanta publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku publicznego - głosi sentencja wyroku. Sąd skazał za to obu 17-latków na kary po dwa lata więzienia i nakazał im zapłacenie po dwa tysiące zł nawiązek na rzecz pobitego policjanta. Wyrok nie jest prawomocny. Proces ze względu na udział w nim nieletniego toczył się z wyłączeniem jawności. Sąd wyłączył też jawność uzasadnienia. Po ogłoszeniu wyroku sędzia Zenon Szymanek wyjaśnił dziennikarzom, że sprawa nieletniego została wyłączona z tego procesu, ponieważ sąd nie znalazł dowodów na to, że sprawcy usiłowali dokonać rozboju na policjancie, co zarzucała im prokuratura. Zarzut usiłowania rozboju miał być podstawą pociągnięcia do odpowiedzialności 16-latka, tak jak dorosłego. Za napaść - według obowiązujących przepisów - 16-latek nie może odpowiadać tak jak dorosły - wyjaśnił sędzia. Do napaści na policjanta doszło 2 marca późnym popołudniem, kiedy funkcjonariusz zatrudniony w jednostce policji w Zwoleniu (woj. mazowieckie) wracał po służbie do domu w Puławach. Na ulicy w centrum miasta zaatakowało go trzech pijanych nastolatków. Napastnicy, w kapturach na głowach, rzucili się na umundurowanego policjanta z pięściami. Zadawali mu ciosy w okolice głowy i klatki piersiowej oraz kopali po całym ciele. Według aktu oskarżenia chcieli wyrwać policjantowi teczkę, aby zdobyć jego broń, lecz funkcjonariusz nie miał jej przy sobie. W teczce były m.in. dokumenty, pieniądze, karty kredytowe i telefony komórkowe. Sąd uznał, że prokuratura nie ma dowodów na usiłowanie wyrwania tej teczki. Policjantowi udało się wyrwać napastnikom i uciec do pobliskiego sklepu. Tam poprosił ekspedientki, aby zamknęły drzwi i powiadomiły policję, ale przerażone kobiety uciekły na zaplecze. Napastnicy zbiegli. Dzięki m.in. informacjom od przypadkowych świadków policji udało się zatrzymać podejrzanych. Mieli po około 1,5 promila alkoholu w organizmie. Jak informowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska 17-latkowie nie przyznali się do winy, natomiast 16-latek przyznał się częściowo - potwierdził, że wziął udział w pobiciu policjanta. W telefonie komórkowym Jakuba B. prokuratura odnalazła SMS-y: "Ja idę na psy", "naje... dzielnicowego". 40-letni policjant odniósł niegroźne obrażenia - z ogólnymi potłuczeniami przebywał kilka dni na obserwacji w szpitalu.