Elżbieta Kruk otwierająca listę PiS w okręgu lubelskim przypomniała, że to dzięki jej staraniom z budżetu państwa przeznaczonych zostało 14 mln zł na budowę lotniska w podlubelskim Świdniku. Jak dodała, dzięki rządowi Jarosława Kaczyńskiego w regionie utworzono trzy specjalne strefy ekonomiczne, w Lublinie, Puławach i Janowie Lubelskim. Podkreślała skuteczność obecnego rządu. - Trzeba pracować, realizować zadania, nie tylko mówić o potrzebach - mówiła. Zobowiązanie do szybkiego wybudowania drogi ekspresowej Warszawa- Lublin złożył Przemysław Andrejuk (LPR) w imieniu szefa tej partii Romana Giertycha kandydującego w Lublinie. - Znana jest skuteczność Romana Giertycha, ta droga powstanie szybciej niż będą zrealizowane obietnice wyborcze innych - przekonywał. Izabella Sierakowska (LiD) nawiązała do swojej 16-letniej obecności w parlamencie w poprzednich latach. Wyliczała swoje zasługi: nowa siedziba filharmonii, zapobieżenie likwidacji jednostki wojskowej i szpitala wojskowego w Lublinie oraz liceum lotniczego w Dęblinie. - Dziś jest łatwo, bo płynie z Unii Europejskiej szeroki strumień pieniędzy, każdy rząd osiągnie sukces, byle miał sprawnych urzędników - stwierdziła. Sierakowska kpiła z niechęci LPR do UE. - A wy skąd weźmiecie pieniądze na tę drogę do Warszawy - pytała Andrejuka. - Okolice Kazimierza Dolnego, gdzie przyjeżdżam na wakacje, to polska Toskania - zachwycała się urokami Lubelszczyzny szefowa Partii Kobiet Manuela Gretkowska. Podkreśliła, że budowa dróg, lotnisk i zakładanie stref ekonomicznych nic nie da, jeśli nie przełamie się bierności ludzi. - Prawdziwym bogactwem Lubelszczyzny są ludzie. Irlandia wykorzystała unijne pieniądze na zbudowanie "gospodarki wiedzy". Najcenniejsze są uczelnie wyższe. Trzeba je powiązać z biznesem - uważa. Z Gretkowską zgodził się Janusz Palikot (PO). - Kluczem jest oświata. Trzeba podnieść poziom lubelskie uczelni wyższych, tak, aby znalazły się w krajowej czołówce - postulował. Palikot zapowiedział, że w przyszłym parlamencie PO powoła specjalną komisję, która będzie działała przez cztery lata i zajmowała się likwidowaniem przepisów. Jest ich w Polsce zbyt wiele - 30 tys. ustaw - i przez to panuje biurokracja hamująca przedsiębiorczość. - Wcześniejsze próby ograniczenia biurokracji w Polsce nie udały się, bo usiłowały to robić rządy. Trzeba, aby zajął się tym parlament, tak jak to zrobiono w Kanadzie - uważa Palikot.