Pierwsza część spotkania to głównie niedokładna gra Podlasia przeplatana ciekawymi indywidualnymi akcjami. Pokonać Łukasza Bartoszyka próbowali m.in. Michał Sobiczewski i Marek Piotrowicz. Ten ostatni pod koniec pierwszej połowy trafił w poprzeczkę bramki Tomasovii. Ogólnie trudno wyłonić drużynę lepszą w pierwszych 45 minutach gry. Momentami nawet wiało nudą. Początek drugiej połowy był taki sam jak wcześniejsza gra. Najciekawszym wydarzeniem była chyba kartka dla schodzącego z bólem za linię boczną Wojciecha Jarzynki. Doświadczony obrońca słusznie skrytykował wybiórczość decyzji sędziego głównego, który był kiedyś zawodnikiem AZS Podlasie. Kiedy niektórzy kibice już wychodzili ze stadionu (bo wielkiego widowiska nie uświadczyli), Podlasie strzeliło bramkę. Z bliskiej odległości do siatki gości trafił Marek Piotrowicz, któremu z wślizgu piłkę podał Arkadiusz Maksymiuk. Potem bialska drużyna odpuściła, zaczęła grać na czas i ośmieszać ofensywę Tomasovii. Prym w tym wiódł grający na lewej obronie Jarosław Szendel. Do końca meczu goście nie zagrozili poważnie naszej bramce i drugie zwycięstwo Podlasia w tym sezonie stało się faktem. Michał Laudy