O kradzież i zorganizowanie wywozu zdezelowanych czołgów z poligonu podejrzewani są obecnie dwaj mieszkańcy Lublina 25-letni Marcin K. i 35-letni Sylwester B. oraz 35-letni Paweł P., mieszkaniec Parczewa. - Mężczyźni nie są wojskowymi. Nie przyznają się do winy. W piątek mają być przesłuchiwani przez prokuratora - powiedziała Anna Smarzak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Kilkudziesięcioletnie, niesprawne czołgi (m.in. bez gąsiennic) T- 34 i T-55, służące jako makiety do ćwiczeń dla żołnierzy, zniknęły z poligonu wojskowego w Jagodnem w nocy z wtorku na środę. O kradzieży poinformował policję dowódca poligonu. W środę policjanci zatrzymali w miejscowości Biała pod Radzyniem Podlaskim lawetę, na której był załadowany stary, niesprawny czołg. Kierowca lawety tłumaczył, że wykonywał zlecenie przewozu czołgu do Stalowej Woli, ale w czasie jazdy dyspozycja została zmieniona - czołg miał trafić na złomowisko w Lublinie. Policjanci ustalili, że trzy pozostałe wraki czołgów trafiły do jednego z punktów skupu złomu w Lublinie. Jak informuje Smarzak maszyny stały przy skupie, ale jego właściciel nie przyjął ich, ponieważ nie dostarczono mu dokumentu potwierdzającego legalność ich nabycia.