Wójt Dorohuska rozwiązuje protest na granicy. Przewoźnik kontruje
Wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa rozwiązał protest przewoźników na granicy - dowiedział się reporter Polsat News Łukasz Dubaniewicz. - Nie mogę dłużej pozwalać na to, żeby mieszkańcy gminy tracili pracę - mówi Interii. Po godz. 13 decyzję przekazano protestującym i nakazano im się rozejść. Na miejscu pojawiła się policja, jednak nie interweniowała. Po 14 manifestanci zaczęli przepuszczać tiry. Jak ustaliła Interia, przewoźnicy będą się odwoływać od decyzji wójta i rozważają duży protest w Warszawie.

Pan Marian, przewoźnik protestujący w Dorohusku kontruje - to decyzja na polityczne zamówienie.
- Nie zerwaliśmy żadnych ustaleń, sam pan widzi, że przepuszczamy przewozy humanitarne, ADR (przewozy towarów niebezpiecznych - przyp. red.), spożywcze z krótkim terminem przydatności do spożycia. Jesteśmy zaszokowani i czekamy na decyzję na papierze - komentuje na gorąco dla Interii.
Po godz. 13 uczestnicy zostali oficjalnie poinformowani o rozwiązaniu protestu. Gmina wskazała dwa powody - "zagrożenie mienia o wielkich rozmiarach" oraz "blokada ruchu kołowego".

Protestujący zostali dwukrotnie wezwani do rozejścia się i "opuszczenia zgromadzenia". Początkowo bezskutecznie.
Na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze nie musieli jednak interweniować.
Po godz. 14 protestujący przyjęli decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia i starają się umożliwić przejazd tirów do budynku przejścia granicznego.

Wyjaśnijmy, że decyzja wójta dotyczy wyłącznie przejścia granicznego w Dorohusku.
Przewoźnicy nie zgadzają się z argumentacją władz gminy i zamierzają złożyć odwołanie. Jednocześnie porządkują miejsce protestu, stosując się do poleceń służb.
Jak dowiaduje się Interia, protest może przybrać inną formę, przewoźnicy nie wykluczają manifestacji w Warszawie.

Protest przewoźników na granicy
6 listopada na przejściach z Ukrainą w Dorohusku, Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się protest polskich przewoźników.
Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny w Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
- Pan myśli, że samochody należące do firm oligarchów stoją w kolejkach tak samo jak my? W życiu. Tutaj, na granicy, najłatwiej zrozumieć, że czas to pieniądz - mówili Interii polscy kierowcy czekający po ukraińskiej stronie. Czytaj więcej na ten temat.
Z Dorohuska dla Interii Łukasz Dubaniewicz