Pan Marian, przewoźnik protestujący w Dorohusku kontruje - to decyzja na polityczne zamówienie. - Nie zerwaliśmy żadnych ustaleń, sam pan widzi, że przepuszczamy przewozy humanitarne, ADR (przewozy towarów niebezpiecznych - przyp. red.), spożywcze z krótkim terminem przydatności do spożycia. Jesteśmy zaszokowani i czekamy na decyzję na papierze - komentuje na gorąco dla Interii. Po godz. 13 uczestnicy zostali oficjalnie poinformowani o rozwiązaniu protestu. Gmina wskazała dwa powody - "zagrożenie mienia o wielkich rozmiarach" oraz "blokada ruchu kołowego". Protestujący zostali dwukrotnie wezwani do rozejścia się i "opuszczenia zgromadzenia". Początkowo bezskutecznie. Na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze nie musieli jednak interweniować. Po godz. 14 protestujący przyjęli decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia i starają się umożliwić przejazd tirów do budynku przejścia granicznego. Wyjaśnijmy, że decyzja wójta dotyczy wyłącznie przejścia granicznego w Dorohusku. Przewoźnicy nie zgadzają się z argumentacją władz gminy i zamierzają złożyć odwołanie. Jednocześnie porządkują miejsce protestu, stosując się do poleceń służb. Jak dowiaduje się Interia, protest może przybrać inną formę, przewoźnicy nie wykluczają manifestacji w Warszawie. Protest przewoźników na granicy 6 listopada na przejściach z Ukrainą w Dorohusku, Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się protest polskich przewoźników. Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny w Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej. - Pan myśli, że samochody należące do firm oligarchów stoją w kolejkach tak samo jak my? W życiu. Tutaj, na granicy, najłatwiej zrozumieć, że czas to pieniądz - mówili Interii polscy kierowcy czekający po ukraińskiej stronie. Czytaj więcej na ten temat. Z Dorohuska dla Interii Łukasz Dubaniewicz