Kompozycja powstała na warsztatach, to rodzaj wielkiej improwizacji. Myślę, że słuchacze uzupełniliby o słowo - mistrzowskiej. Jedna kartka partytury stała się bazą dla godzinnego koncertu. Trzon utworu powstał dzięki Marcinowi Steczkowskiemu - oficjalnie oświadczył prof. Cezariusz Gadzina. Marcin zainspirowany pięknem zamojskich dziewcząt, zapewne nawet natchniony, napisał strukturę koncertu. Wiodąca rola należała do saksofonu, którego po mistrzowsku używał prof. Cezariusz Gadzina. To samo można powiedzieć o altówce Michała Zaborskiego, sytuację moderował - Marcin Steczkowski na loopsie. Panowie do swojego projektu zaprosili utalentowane skrzypaczki i flecistki, uczestniczki kursów. Muzyka, niczym niegdyś poezja, "dotarła pod strzechy", czytaj - na renesansowe, zamojskie podwórka przy ulicy Bazyliańskiej/Ormiańskiej. W krzesłach zasiadł komplet gości, na ławeczce - lokatorzy kamienic. Było w tym coś z "Rejsu" Piwowarskiego. Jakby zderzenie dwóch światów. Lokalny smakosz piwa, który raz po raz oklaskiwał muzyków. Pan lokator defiladujący z siatkami zakupów przez środek "sceny" i pan lokator z wielkim psem, wychodzący na spacer. Było troszkę jak na "Titanicu" - bez względu na wzgląd - muzycy efektownie grali do końca. - Mam nadzieję, że choć troszkę się podobało - dziękował za wspólny koncert Cezariusz Gadzina. Na bis zagramy końcówkę, ale inaczej, bo my ciągle improwizujemy. Improwizacja była Wielka - skrzypaczki grały po jednej nucie, altówka sięgała wyżyn, a saksofon posyłał całusy widowni. Na podwórku rewelacyjnie debiutowały oklaski. - Bawimy się dźwiękami - podsumował spontaniczny projekt muzyczny Marcin Steczkowski, Ten Steczkowski. Cieszy mnie, że ludzie otwierają się na muzykę, że mogą sami grać w oparciu o nieduży zapis muzyczny. Przesłaniem koncertu była dobra zabawa. Skąd wzięła się nazwa robocza koncertu "Nie zmazywać"? Otóż podczas warsztatów, na tablicy prof. Gadziny robił kredą zapis nut do koncertu. Po zajęciach ktoś je starł. Na drugi dzień je odtworzono i na zakończenie dopisano - "nie zmazywać"! To była struktura piątkowego koncertu. Teresa Madej