Oprócz mężczyzny ranne zostały również dwie jego koleżanki 20- i 22-latka. Prokuratorzy ustalili, że cała trójka jeździła w nocy po okolicy. - W pewnym momencie podjechali pod blok Mariusza P. Poszli do piwnicy, a tam mężczyzna skonstruował ładunek - relacjonuje prokurator Beata Syk-Jankowska. Mężczyzna zmieszał substancje w postaci proszku, a następnie wsypał do pojemnika, okleił go taśmą klejącą i schował do kieszeni. Następnie cała trójka wsiadła do samochodu i pojechała do Górki Lubartowskiej, aby bombę zdetonować. Prawdopodobnie mężczyzna chciał się popisać przed koleżankami swoimi umiejętnościami pirotechnicznymi. Jednak ładunek wybuchł za wcześnie. Jeszcze zanim zdążyli wysiąść z samochodu. Mężczyzny do tej pory nie udało się przesłuchać, ponieważ wciąż jest nieprzytomny. Krzysztof Kot