- Prokurator złożył wniosek o wstrzymanie wykonania tego postanowienia oraz wniosek o nadesłanie go wraz z uzasadnieniem. Po jego analizie podejmie decyzję, czy będzie zaskarżał decyzję sądu, czy nie - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Rzeczniczka nie ujawniła, czy i jakie wątpliwości ma prokuratura. - To będzie rozstrzygnięte po analizie postanowienia sądu - zaznaczyła. Lubelski Sąd Rejonowy uchylił w czwartek postanowienie o umieszczeniu Jasia w rodzinie zastępczej. Konsekwencją takiej decyzji jest to, że opiekę na dzieckiem będzie sprawować jego matka Białorusinka. Przy wydaniu tej decyzji sąd wziął pod uwagę złożone w marcu przez kobietę oświadczenie o cofnięciu swojej wcześniejszej zgody na adopcję dziecka. Wyraziła ona także chęć przejęcia opieki nad chłopcem. Na początku marca biologiczny ojciec dziecka, Polak z Lubelszczyzny uznał go formalnie przed urzędnikiem stanu cywilnego za swojego syna. Chłopiec otrzymał dzięki temu polskie obywatelstwo (ma też białoruskie) i w związku z tym wcześniejsza decyzja sądu o przekazaniu dziecka na Białoruś, została wstrzymana, a o ustanowieniu opieki nad dzieckiem mógł zdecydować polski sąd. Matka Jasia stara się o zalegalizowanie swojego pobytu w Polsce. Odpowiedni wniosek złożyła w lubelskim urzędzie wojewódzkim. Białorusinka od wielu lat przebywa w Polsce nielegalnie, oprócz Jasia ma jeszcze trójkę dzieci. Dwoje z nich urodziło się w Lublinie, znają tylko język polski, chodzą do lubelskich szkół. Kobieta nie chce wracać na Białoruś w obawie przed szykanami. Chłopczyk - nazwany Jasiem (jego prawdziwe imię i nazwisko to Paweł Iwanow) - urodził się na początku kwietnia ub. roku w Lublinie. Jego matka zrzekła się dziecka tuż po jego urodzeniu i zgodziła się na jego adopcję. Chłopczyk został umieszczony w rodzinie zastępczej w Gdyni. Początkowo miał być przekazany na Białoruś, zgodnie z międzynarodową umową. Polskie media protestowały przeciwko temu, m.in. w obawie, że nie będzie on tam miał specjalistycznej opieki niezbędnej przy jego chorobie.