Co innego słuchać tego utworu nadawanego przez radio a zupełnie co innego posłuchać tego na żywo - takie głosy można było usłyszeć po rewelacyjnie zagranym utworze Vivaldiego. Jako solista wystąpił świetny muzyk, znakomity skrzypek, koncertmistrz "Namysłowiaków", który porzucił Łódź dla Zamościa - Piotr Redeł. Najsłynniejsze dzieło "Cztery poru roku" Vivaldiego to najbardziej rozpoznawalny cykl czterech koncertów skrzypcowych, które są jedną wielką i przepiękną ilustracją czterech kalendarzowych pór roku. Podczas koncertu głównym maestro staje się skrzypek - wiodącym; także swój udział zaznaczyły jedne skrzypce, drugie skrzypce, wiolonczela i klawesyn, prywatny instrument dyrektora Orkiestry Tadeusza Wicherka, i oczywiście cała grupa muzyków "smyczkowych". Wytworni muzycy - strojni w czerń wyjściowych ubiorów - "rozmawiali ze sobą" koncertując, współzawodniczyli, prześcigali się w błyskotliwym wykonaniu swoich fraz. To była rewelacyjna muzyczna opowieść niosąca odgłosy przyrody, życia wiejskiego przez wszystkie pory roku w świetnej wizji Piotra Redeła. W pierwszej części - "Wiosna" - usłyszeliśmy ptaki ogłaszające nadejście wiosny. Potem muzycy powiadomili nas o wiosennej burzy, a na koniec instrumenty naśladowały wiejski taniec. Część druga - "Lato" to kolejna burza z grzmotami i złowrogi nastrój zilustrowany wirtuozowską grą solisty na skrzypcach. Wreszcie w "Jesieni" muzycy obrazują nam radość wieśniaków z zebranych zbiorów - zabawę i polowanie. W czwartej części - "Zima - instrumenty ilustrują trzaskający mróz, ciepło zimowego wieczoru przy kominku oraz szalejące za oknami wiatry zapowiadające rychłe nadejście wiosny. Najważniejszą cechą utworu jest ilustracyjność. Nie potrzeba słownego komentarza aby wiedzieć o czym mówi muzyka. To muzyka programowa. Choć w baroku nie było jeszcze sensu stricte programowej muzyki to właśnie programowość wyrasta na ilustracyjności. Muzyka ilustracyjna baroku bazuje na okresie renesansu, w którym dominuje muzyka wokalna - a cappella i chóralna. Palestina i Orlando di Lasso - główni kompozytorzy doby renesansu - dzięki głosowi ludzkiemu jako instrumentowi wyróżnili w rejestrach: koloryty, barwy, korespondencje, dialogi i wprowadzili je w utworach wokalnych polifonicznych. Natomiast barok czerpie z muzyki wokalnej i przenosi to na instrumenty. Stąd w baroku mówi się o technice koncertującej. Wykonanie "Czterech pór roku" zostało owacyjnie przyjęte przez publiczność. Na bis Piotr Redeł zaproponował fragment "Lata" - by rozgrzać słuchaczy w ten bardzo mroźny wieczór. "Symfonia Nr 4 A-Dur" Felixa Mendelssohna - Bartholody to tzw. symfonia włoska. Mendelssohn wiele w życiu podróżował. We Włoszech przesiąkł muzyką operową i instrumentalną, a przede wszystkim tą cechą bel canta, a także tańcem włoskim. Symfonia utrzymana jest w rytmach tanecznych, a ostatnia część - to taniec saltarello - włoski taniec, bardzo radosny. Cała "Symfonia Nr 4 A-Dur" to "słońce i błękit włoskiego nieba", można rzec, że "słoneczna Italia" zawitała do zimowego Zamościa. To symfonia klasyczna. Pierwsza część utrzymana jest w formie allegra sonatowego, druga jest cantilenowa - bardzo wokalna, tu instrumenty śpiewają, trzecia - w charakterze manueta i ostatnia - także utaneczniona, a właściwie stanowi taniec włoski. Kompozycja lekka, bez potęgi puzonu, za to z klarnetami, fagotami, do tego trąbki i waltornie, także kotły jako instrument perkusyjny. Moc i lekkość, ogromna finezja utworu i wykonania. To zasługa - po pierwsze Mendelssohna, który jest lirykiem instrumentalnym, który pisał pieśni bez słów co znajduje odzwierciedlenie w Symfonii - śpiewność i liryczność, mnóstwo lekkości, co znakomicie udało się zagrać prześwietnym muzykom Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego pod batutą dyrygenta Tadeusza Wicherka. Obydwa dzieła zagrane w przedświątecznym okresie to najpierw "martwe" nuty w partyturach. Potem trzeba sporo pracy by ożywić je według koncepcji prowadzącego/ dyrygenta i pełnej koncentracji muzyków. To "żywa sztuka", która dzieje się na oczach słuchaczy, wypełniających do ostatniego miejsca salę koncertową. Muzycy "bawili się" tą muzyką, żyli nią, nadawali jej ogromną witalność i żar - muzyka schodziła ze sceny, opływała nas, wirowała dookoła - napełniając nas radością. Teresa Madej