Do zabójstwa doszło w Ostrowie Lubelskim w lipcu 2010 roku. Jak ustalił sąd, Jan Ch. jechał samochodem z dorosłym synem, gdy zobaczył swoją byłą żonę idącą chodnikiem. Zawrócił, wjechał na chodnik i potrącił kobietę. Gdy wstała i zaczęła uciekać, wyskoczył z auta, dopadł ją, przewrócił i zadał kilka ciosów w klatkę piersiową i brzuch ostrym narzędziem. Kobieta zmarła, mimo szybkiej pomocy udzielonej przez załogę przejeżdżającej kartki pogotowia. Sprawca zbiegł. Spędził z synem noc w lesie. Następnego dnia zatrzymała go policja. Sąd: Apelacja "oczywiście bezzasadna" Sąd Apelacyjny rozpoznawał w czwartek apelację obrońcy Jana Ch. od wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie wydanego we wrześniu 2012 roku. Obrońca wnosił o uniewinnienie oskarżonego lub uchylenie orzeczenia i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania, wskazując m.in., że nie ma bezpośrednich dowodów na to, że to Jan Ch. dokonał zbrodni, a przesłuchiwani przez sąd świadkowie zdarzenia nie rozpoznali oskarżonego i nie wskazali na niego. Sąd Apelacyjny uznał apelację obrońcy za "oczywiście bezzasadną". - Ani wyrok wydany przez sąd okręgowy ani uzasadnienie sporządzone przez ten sąd nie zawiera wad ani uchybień - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Cezary Wójcik. Jan Ch. przed sądem nie przyznał się do winy. Wcześniej jednak, w czasie śledztwa, a także podczas przeprowadzonego eksperymentu procesowego, opisał swój udział i okoliczności całego zdarzenia. Motywem zbrodni była nienawiść Jak przypomniał sędzia Wójcik, z wyjaśnień oskarżonego wynika jednoznacznie, że tego dnia jechał wraz z synem samochodem, na ulicy w Ostrowie zauważył idącą chodnikiem swoją byłą żonę, potrącił ją, a potem wybiegł z samochodu i zabierając nieustalone dotychczas "narzędzie ostrokończyste" dokonał zabójstwa. Narzędzia zbrodni nie odnaleziono. Według świadka, który widział przebieg zabójstwa, oskarżony prawdopodobnie zadawał ciosy nożem. - W zestawieniu wyjaśnień oskarżonego oraz zeznań świadków, którzy z kilku różnych miejsc obserwowali to dynamiczne zdarzenie, sąd wyciągnął wnioski, że to oskarżony dopuścił się zbrodni zabójstwa - dodał sędzia. Według ustaleń sądu okręgowego motywem zbrodni była złość, wręcz nienawiść do żony, a oskarżony działał w sposób agresywny i okrutny. Sąd apelacyjny uznał także, że wymiar kary - 25 lat więzienia - oraz ograniczenie możliwości ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po 23 latach odbycia kary uczyni zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości i stosowania właściwej represji w stosunku do sprawców najgroźniejszych zbrodni. Zabił byłą żonę na oczach ludzi - Brutalność działania, w biały dzień, na oczach ludzi, na oczach syna, który siedział w samochodzie, te okoliczności wskazywały na olbrzymi stopień szkodliwości społecznej, wręcz odrażający charakter tego czynu, jakiego się oskarżony dopuścił i nakazywały wymierzenie właściwej represji karnej - zaznaczył sędzia Wójcik. Wyrok sądu apelacyjnego jest prawomocny. Małżonkowie Ch. rozwiedli się w 2006 r. Powodem były nieporozumienia wynikające z zazdrości mężczyzny o żonę. Dochodziło do awantur. Sprawą zajmowała się prokuratura, ale kobieta wycofała skargę. Po rozwodzie zamieszkali osobno. Najstarszy syn został z ojcem, dwoje młodszych dzieci - z matką. Rano w dniu zabójstwa Jan Ch. otrzymał pismo od komornika wzywające go do zapłacenia alimentów.