Jak ustaliła prokuratura po przeprowadzeniu ekspertyz, szkło znajdowało się tylko w jednej ampułce leku, inne ampułki tej samej serii okazały się czyste. Według opinii biegłego kawałek szkła, gdyby został połknięty wraz z lekiem, mógłby spowodować uszkodzenia śluzówki przewodu pokarmowego. Jednak był na tyle duży, że nie wydostałby się przez szyjkę prawidłowo otwartej ampułki. - W tym wypadku można jedynie mówić o ewentualności nieumyślnego spowodowania zagrożenia, a to jest przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Osoba, która znalazła szkło, pozostała dla organów ścigania anonimowa - wyjaśniła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Prokuratura nie ustaliła, w jaki sposób szkło mogło dostać się do ampułki z lekiem. - Przesłuchaliśmy pracowników producenta leku, wszystkie procedury były zachowane - dodała rzeczniczka. Na początku marca tego roku o zanieczyszczonym leku napisał dziennik "Polska. The Times". Do redakcji zgłosiła się kobieta, która kupiła lakcid w Mińsku Mazowieckim. Zanim otworzyła ampułkę zobaczyła wewnątrz kawałek szkła. Producent leku Biomed Lublin wycofał z rynku całą serię lakcidu, z której pochodziła zanieczyszczona ampułka. Prokuratura sprawdzała czy na skutek zanieczyszczenia leku szkłem mogło dojść do zagrożenia życia lub zdrowia ludzi.