Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, do którego miało dojść styczniu 2012 r. na terenie zakładu karnego w Chełmie, złożyła do prokuratury sama pokrzywdzona - funkcjonariuszka pracująca w tym zakładzie. - Zgromadzone w tej sprawie materiały nie potwierdziły, a wręcz zaprzeczyły temu, o czym zeznała pokrzywdzona - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Po zawiadomieniu złożonym przez funkcjonariuszkę, prokuratura przedstawiła zarzuty jej zgwałcenia 34-letniemu Bartoszowi B. i 27-letniemu Kamilowi B. 28-letni Grzegorz M. usłyszał zarzuty zmuszania kobiety do poddania się innej czynności seksualnej oraz wywierania na nią wpływu, aby zaniechała ujawniania tego przestępstwa. Mężczyźni byli tymczasowo aresztowani kilkanaście dni. Czwartą podejrzaną w tej sprawie była również funkcjonariuszka więzienna - 34-letnia Katarzyna M., która miała kierować wobec swej koleżanki groźby pozbawienia życia. Wobec niej również sprawę umorzono. Wszyscy nie przyznawali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Prokuratura w śledztwie m.in. przesłuchała świadków, sprawdziła dokumentację zakładu karnego, a także miejsca logowania telefonów komórkowych podejrzanych w dniu, gdy miało dojść do przestępstwa. Śledztwo wykazało m.in., że podejrzani nie byli w tym czasie w miejscu, gdzie miało dojść do zgwałcenia. Syk-Jankowska powiedziała, że w odrębnym postępowaniu prokuratura będzie badać sprawę zawiadomienia organów ścigania przez funkcjonariuszkę służby więziennej o niepopełnionym przestępstwie. Grozi za to kara do dwóch lat więzienia.