W lubelskim kościele garnizonowym przy Alejach Racławickich odprawiona została msza św. w intencji rotmistrza Pileckiego. Po mszy ponad sto osób przemaszerowało przez centrum miasta na Plac Litewski, gdzie odbył się krótki wiec. Uczestniczący w pochodzie młodzi ludzie nieśli w dłoniach biało-czerwone flagi. Rozdawali przechodniom ulotki przybliżające sylwetkę rotmistrza Pileckiego. Skandowali: "Chwała rotmistrzowi - bohaterowi", "Pileckiego pamiętamy, komunistom żyć nie damy", "Wiara, siła, męstwo, to nasze zwycięstwo". - Rotmistrz Pilecki jest symbolem tysięcy ludzi jego pokolenia, ludzi z różnych grup społecznych, którzy byli gigantami heroizmu, poświęcili swoje życie dla innych. Zginął za nas wszystkich żebyśmy mogli mówić po polsku. Będziemy o nim pamiętać - powiedział Kacper Chołody, przedstawiciel lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Koliber, organizatora obchodów. - Dziś warunki są inne, ale altruistyczna postawa rotmistrza Pileckiego może być wzorem dla młodych ludzi. Nawet w drobnych sprawach warto naśladować jego postawę pełną poświęcenia wobec wspólnoty, wobec bliźnich - dodał Chołody. Witold Pilecki urodził się 13 maja 1901 r. w Ołońcu w Rosji, a wychowywał w Wilnie. Pod koniec I wojny światowej wstąpił do oddziałów samoobrony, które przejęły władzę w mieście i broniły go przed bolszewikami. W 1920 r. podczas wojny polsko-bolszewickiej walczył w obronie Warszawy. We wrześniu 1939 r., jako podporucznik rezerwy uczestniczył w walkach z Niemcami pod Piotrkowem Trybunalskim. W okupowanej stolicy współtworzył konspiracyjną organizację wojskową, Tajną Armię Polską. Aby zdobyć materiały wywiadowcze o tworzonych przez hitlerowców obozach koncentracyjnych dobrowolnie dał się hitlerowcom uwięzić podczas łapanki w Warszawie. Trafił do Auschwitz. Założył tam wśród więźniów konspiracyjną organizację, przekazywał na zewnątrz informacje o ludobójstwie w obozie. Uciekł z Auschwitz w 1943 r. Walczył w Powstaniu Warszawskim, po upadku powstania trafił do niewoli niemieckiej. Po wojnie wrócił do Polski na osobisty rozkaz gen. Władysława Andersa, by prowadzić działalność wywiadowczą. Został aresztowany przez UB, był torturowany i w 1948 r. skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano. Miejsce jego pochówku nigdy nie zostało przez władze komunistyczne ujawnione.