Za pomordowanych z Bełżcu ludzi modlili się naczelny rabin Polski Michael Schudrich a także dziekan dekanatu Tomaszów Lubelski ks. Jan Krawczyk - poinformowała rzeczniczka Muzeum na Majdanku (którego filią jest placówka w Bełżcu) Agnieszka Kowalczyk. To właśnie do obozu zagłady w Bełżcu 17 marca 1942 r. przybyły dwa transporty Żydów z gett w Lublinie i we Lwowie - łącznie ok. 3 tys. osób. Był to początek Akcji Reinhardt, mającej na celu zagładę i grabież mienia Żydów mieszkających na terenie Generalnego Gubernatorstwa. W wyniku akcji, przeprowadzonej przez nazistów w latach 1942-43, głównie w obozach zagłady m.in. w Bełżcu, Sobiborze i Treblince, zamordowano około 2 mln Żydów z Polski z innych państw Europy. Obóz w Bełżcu określany w dokumentach jako SS-Sonderkommando Bełżec był zorganizowaną fabryką śmierci. Istniał od marca do listopada 1942 r. W ciągu tych niespełna 10 miesięcy jego funkcjonowania naziści wymordowali tu ok. pół miliona ludzi. Ten ośrodek masowej zagłady wybudowano w lesie na obszarze około siedmiu hektarów. Obóz połączony był ze stacją kolejową bocznicą, zakończoną rampą wyładunkową. Niemcy zwozili tu i mordowali Żydów z południowo-wschodniej Polski, a także z Czech, Słowacji, Austrii i Niemiec. W Bełżcu ginęli też Romowie i Polacy. Przywożeni tu więźniowie bezpośrednio z wagonów trafiali do komór gazowych. Od razu po przyjeździe ludzi kierowano do pomieszczeń, gdzie się rozbierali. Mówiono im, że idą do dezynfekcji, a w rzeczywistości szli do komory gazowej. Hitlerowcy nie prowadzili list mordowanych. Na wagonach tylko kredą było zaznaczone, jaka liczba osób jest w nich więziona. Jako pierwsi zostali zamordowani więźniowie pracujący przy budowie obozu. Potem każdego dnia dowożono nowe ofiary. W listopadzie 1942 r. Niemcy rozpoczęli likwidację obozu. Wydobywano z masowych grobów zwłoki i palono je, a prochy zsypywano do rozległych rowów przykrywając je warstwą ziemi. Palenie zwłok trwało do wiosny 1943 r. Urządzenia obozu zostały zdemontowane i zburzone. Teren wyrównano i zalesiono. Ostatnich więźniów pracujących przy likwidacji wywieziono do obozu w Sobiborze. Po wojnie do 1959 r. na tym terenie był tartak. Na początku lat 60. miejsce obozu ogrodzono i postawiono betonowy pomnik. W 1997 r. rozpoczęły się badania archeologiczne. Badacze odkryli 33 masowe groby. Większość wypełniona była spopielonymi prochami, w niektórych były liczne ciała bez żadnych oznak palenia. Odkryto także fundamenty budynków obozowych. W 2004 r. otwarto w Bełżcu Muzeum - Miejsce Pamięci. Powierzchnię obozu przykryto żużlem, w miejscach masowych grobów są jego ciemniejsze plamy. Między grobami prowadzi spadająca w dół ścieżka wyłożona kamieniami. U jej wylotu umieszczono pamiątkową płytę z napisem "Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby krzyk mój nie ustawał..." w językach: polskim, hebrajskim i angielskim.