Duże osiedle w dużej dzielnicy Lublina i przynajmniej dwudziestoletni plac zabaw. Jakby go pani oceniła? Zero z wykrzyknikiem, od razu bym go zamknęła - podkreśla w rozmowie z reporterem radia RMF FM jedna z mieszkanek Lublina. Na papierze prawdopodobnie wszystko będzie w porządku, bo kontrolę sporządzi sam administrator. Do nadzoru budowlanego trafi już gotowy protokół. Nadzór w terenie kontroluje tylko wyrywkowo place zabaw, a jeśli już skontroluje jakiś niespełniający norm, to zostanie on zamknięty. - Są likwidowane przez właściciela, po to, żeby w przyszłości nie było problemu z tymi placami - podkreśla w rozmowie z reporterem radia Robert Lenarcik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Lublinie. Nowy plac kosztuje 30-40 tys. zł, więc administratorom łatwiej jest ukryć, że wszystko jest w porządku, a jeśli komuś stanie się krzywda, to zawsze można powiedzieć, że w trakcie kontroli było w porządku, protokół przecież jest... - podsumowuje reporter radia RMF FM.