W Lublinie na Plac Zamkowy przyszło kilkaset osób, by na telebimach oglądać pogrzeb pary prezydenckiej. - Chcemy razem przeżywać te smutne chwile. To potrzeba serca, potrzeba chwili, ale też coś więcej. Zamanifestowanie tego, że to był nasz prezydent i należy mu się szacunek, a tego szacunku nie miał z wielu stron. Zebrani podkreślają, że przyszli, bo nie mieli okazji wyjechać do Warszawy czy Krakowa, ale chcieli być razem, a w domu i przed telewizorem - to nie to samo. Przed telebimem w Londynie zebrało się kilka tysięcy osób. Są wśród nich minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Milliband i wiceburmistrz Londynu Richard Barnes. Największą grupę stanowią oczywiście Polacy. Wiele z nich przyszło na Trafalgar Square z flagami. - Spodziewałem się, że to będzie manifestacja wspólnoty. Bo tutaj, na emigracji jest to bardzo trudne. Ta tragedia na pewno coś zmieni i miejmy nadzieję, że na lepsze - mówi jeden z zebranych. Dodaje, że stosunek Brytyjczyków do całej sytuacji jest pozytywny i zwłaszcza w tym trudnym momencie chcą zamanifestować, że są z Polakami. Transmisję z uroczystości pogrzebowych pary prezydenckiej śledzi też francuska polonia. - Ludzie w skupieniu i ciszy oglądają ceremonię na ekranie w jednej z sal paryskiego kościoła Świętego Karola. Dla nas wszystkich na obczyźnie to wielka tragedia. (...) Serce się kraje, bo to był prezydent narodu, a zarazem wiary. Stan zdrowia by nie pozwalał, ale uczestnictwo na żywo w takich okolicznościach ma swoje znaczenie - mówią. Krzysztof Kot