Na deskach sceny osiedlowej świetlicy został wystawiony premierowy spektakl w wykonaniu Zamojskiego Teatru Realnego "Light Travellers" oparty na poezji Bolesława Leśmiana. Widowisko "Ziele w jarze..." zostało przygotowane ze sporym rozmachem, na scenie wystąpiło kilkunastu młodych aktorów przybierających różne postacie. Swoją grą przenieśli widzów w baśniowy, pełen fantastyki świat. Nie tylko doskonała gra aktorów, ale też umiejętnie dobrane i przygotowane stroje, pozwoliły publiczności poczuć klimat. Wszystko było dopracowane w szczegółach. Barwne, z dużą liczbą scen zbiorowych widowisko, w którym słowo połączone zostało z muzyką, na pewno na długo pozostanie w pamięci widzów. Przedstawienie zostało zagrane z werwą i zapałem, u młodych aktorów można było zauważyć wielką radość jaką sprawiało im wspólne przebywanie na scenie. Można było odnieść wrażenie, że stanowią jedną wielką rodzinę. Ta rodzinna atmosfera nie jest czymś nowym u wychowanków Waldemara Zakrzewskiego. - Przede wszystkim liczyła się dla mnie atmosfera, którą tam było czuć. Nie liczyło się aż tak bardzo to co robiliśmy, tylko z kim. Byliśmy (i nadal jesteśmy) grupką przyjaciół. Szef, któremu zdarzało się też nas, mówiąc krótko ochrzanić, nie był jakby kimś nad nami - był z nami jednością i to się czuło. Każdy oddałby za teatr wszystko, dlatego cieszę się, że jest tak nadal, a teatr (choć pod zmienioną nazwą) nadal trwa - mówi były już uczestnik grupy. * * * Zamojski Teatr Realny "Light Travellers" jest kontynuacją rozwiązanego przed dwoma laty - z powodów finansowych - Teatru Młodych. Młodzi aktorzy pracują pod opieką Waldemara Zakrzewskiego, który jest reżyserem i nauczycielem. Zajęcia odbywają się w świetlicy osiedlowej przy Spółdzielni Mieszkaniowej im. Waleriana Łukasińskiego w Zamościu. To właśnie Spółdzielnia jest obecnie głównym sponsorem Teatru Realnego. * * * Po spektaklu poprosiliśmy Waldemara Zakrzewskiego o krótką rozmowę. - Proszę mi powiedzieć, który to już pański teatr. Waldemar Zakrzewski: Teatr cały czas trwa, począwszy od 1962 roku, troszeczkę się tylko zmieniają nazwy. Jednak zawsze jest to teatr młodych. Zawsze trzeba zadbać o sponsorów, o tych, którzy zechcą pomóc. W pierwszym okresie pomagały władze miasta oraz Związek Harcerstwa Polskiego, w związku z czym był to teatr harcerski, później Młodzieżowy Teatr Aktualności. Później po przejęciu przez Zamojskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne był to już Teatr Młodych, a o dwóch lat, po rozwiązaniu Stowarzyszenia jest to Zamojski Teatr Realny "Light Travellers". Działamy przy Spółdzielni im. Waleriana Łukasińskiego, zatem jest to teatr spółdzielni. - Czy uważa Pan, że to normalne, że w tak kulturalnym mieście za jakie uważa się Zamość, upada młodzieżowy teatr z takimi tradycjami? Miasto nie interesuje się wami, nie udziela pomocy? Waldemar Zakrzewski: Pomagają na tyle, na ile jest to możliwe. Nie jesteśmy przecież sami w Zamościu, trzeba pomagać różnym podmiotom. - No tak, ale praca z młodzieżą będzie w przyszłości procentować. Waldemar Zakrzewski: Oczywiście, że procentuje. Pomijając zawód aktora czy reżysera, procentuje też w dziedzinie pedagogiki, psychologii. - Jednak w zawodach aktora i reżysera najbardziej... Waldemar Zakrzewski: Mamy wychowanków, którzy są aktorami czy reżyserami. U nas występowali Bata Ścibak, Hanka Piaseczna, Marcin Bikowski czy Ireneusz Maciejewski. Jest sporo tej młodzieży, która poświęciła się już tylko dziedzinie teatru i ma spore osiągnięcia. Marcin Bikowski, który rok temu zrobił dyplom z reżyserii i aktorstwa, w tej chwili jest już znany zagranicą. Jest wymieniany wśród najlepszych polskich twórców. Są to nasze wspólne radości. - "Ziele w jarze... " to widowisko oparte na poezji Leśmiana. Szkoda, że nie zdążyliście z premiera w zeszłym roku- w obchodzonym w Zamościu Roku Leśmiana. Waldemar Zakrzewski: Z premierą chcieliśmy zdążyć na 50 lecie Spółdzielni. To nam się udało. Gdybyśmy się trochę spięli, to premiera mogłaby być kilka tygodni wcześniej, ale najważniejsze, że zdążyliśmy na jubileusz. - Gdzie i kiedy będzie można jeszcze zobaczyć wspomniane widowisko. Waldemar Zakrzewski: Ten spektakl już nie będzie dalej grany. Natomiast po lekkich przeróbkach będzie grany w plenerze. - Jak dużo osób liczy Teatr Realny? Waldemar Zakrzewski: Na bieżąco w zajęciach uczestniczy do 20 osób. W ostatnich 2 latach roszady były spore. Teatr trzymał się i miał przedstawienia dużego formatu do 2006 roku. Później zaczęło być troszeczkę gorzej. - Jak Pan myśli, czym było to spowodowane? Waldemar Zakrzewski: Duży wpływ miały na to stosunki społeczne, inne spojrzenie młodzieży na sprawy kultury, sztuki. W każdym razie grupa jest bardzo sympatyczna, ale trzeba się z nią sporo napracować. Nie jest to już ten typ młodzieży jaki był za czasów Beaty Ścibak, czy nawet późniejszych, kiedy to graliśmy sztuki, które odnosiły sukcesy zagranicą. - Jaki plany na przyszłość? Waldemar Zakrzewski: Kolejną sztukę przygotowujemy na czerwiec, w tym czasie mamy zaproszenie do Berlina. Nie może to być Leśmian, bo Leśmian ze względów tekstowych nie przejdzie. - Jeśli komuś się zamarzy spróbować swoich sił w pańskim teatrze, co powinien zrobić. Waldemar Zakrzewski: Z tym nie ma i nigdy nie było żadnego problemu. Ponieważ zajęcia na tygodniu są ruchome, więc najbezpieczniej przyjść w piątek o 15.00. W każdy piątek zapraszamy do świetlicy osiedlowej przy Spółdzielni Mieszkaniowej im. Waleriana Łukasińskiego. Witamy wszystkich chętnych. wald