Codziennie od środy do niedzieli na zamojskiej starówce można było podziwiać grację tancerzy i posłuchać egzotycznej muzyki. Zespoły ludowe prezentowały swój program, a także uchylały nam rąbek swojej kultury i folkloru. Mimo dużego upału każdy z koncertów przyciągał wielu widzów. Tancerze powrócili do odległych krajów. Organizatorzy bilansują i podsumowują imprezę. Jest okazja do przekazania ciekawostek uzyskanych od kierowników zespołów uczestniczących w Eurofolku 2007. Kolorowe turbany Hindusów Kolory turbanów, które oni mają na głowach - mówi Iwona opiekująca się zespołem z Indii - oznaczają miejsce, region pochodzenia. Pióropusze zakładają tylko na wyjątkowe okazje, najczęściej na występy. Stroje, w które są ubrani to stroje okazyjne. Na co dzień chodzą normalnie ubrani. Zdarza się, że chodzą w czerwonych turbanach, zazwyczaj jednak w czarnych. Te dwie grupy, które przyjechały do Zamościa pochodzą z Pendżabu, stan na granicy Indii i Pakistanu. Stroje kobiet także są typowo odświętne, na występy, dużo w nich ozdób kolorowych. Na co dzień są to podobne stroje, tylko mniej dekoracyjne. Jeśli chodzi o kuchnie, to z polskiego jedzenia na śniadanie jedli wędlinę z drobiu, sałatkę, jajka sadzone i gotowane. Na obiad ryż, dużo sałatki, mięso z kurczaka, ryba. Piją bardzo dużo wody, coli i bardzo smakuje im nasza bawarka. Naród zabawowy ale uparty, można powiedzieć "charakterny". Jak sobie cos postanowią to w takim swoim tempie wykonują i nie można przekonać do czegoś innego. To taki naród, który nie chce wyjawiać swoich tajemnic. Przyjechał z nimi manager, ktoś w rodzaju guru i załatwia wszystkie sprawy, oni nie znają języka angielskiego. Synowie orła Śpiewem i tańcem opowiadają o codziennym życiu społeczności wiejskiej, a motywem przewodnim jest miłość do pięknej kobiety Morea, która została w albańskiej ojczyźnie nigdy nie zapomnianej. Repertuar wzbogacili o folklor cechujący tradycje Kalabrii, gdzie pięć wieków temu zamieszkali uciekając przed inwazją turecką. Grupa folklorystyczna finansowana jest przez samorząd i kościół. Działalność zespołu ma na celu zachowanie dziedzictwa przodków. Młodzież bardzo chętnie wstępuje do zespołu - opowiada Pascale, a dziewczyny mamy prześliczne. Taniec z jajkiem Mieszkańcy naszego regionu, Flandrii są niezwykle przywiązani do tradycji. Pielęgnujemy i kultywujemy tradycje ludowe. Repertuar bazuje na autentycznych flamandzkich tańcach, na tym założeniu opierają się układy choreograficzne i taneczne. Jesteśmy jedną z niewielu grup gdzie występują ludzie poniżej 25 roku życia. Członkowie naszego zespołu prowadzą zajęcia z młodszymi grupami Do zespołu przychodzą ludzie całymi rodzinami. Finansujemy się sami organizując koncerty by pozyskać środki na funkcjonowanie zespołu. Tylko małą kwotą wspiera nas miasto. Naszym bardzo popularnym tańcem jest taniec chłopców przemieszczających się na stelażach, jak któryś spadnie musi zapłacić pozostałym tancerzom karę. Natomiast tradycyjnym tańcem dziewcząt jest "taniec z jajkami", jaki możemy zobaczyć na starych obrazach. - Zamość jest wielkości naszego miasta i bardzo nam się podoba - mówi opiekująca się zespołem Monic. Zwiedziliśmy Kraków i Oświęcim. To czego uczyliśmy się z historii zobaczyliśmy na własne oczy. Podoba nam się kultura i gościnność zamojska. Jesteśmy zadowoleni z pobytu. Cenimy sobie udział w takich festiwalach. Wkrótce będziemy mieli festiwal folkowy u siebie, tylko trochę mniejszy, przyjedzie do nas "Zamojszczyzna". Co roku w Zamościu Zespoły Ludowe z Serbii każdego roku goszczą w Zamościu. Ten zespół przyjechał po raz pierwszy. Aby zaskoczyć zamojską publiczność trzeba zaprezentować coś wyjątkowego - wiedzą o tym członkowie zespołu. Będzie wielki bęben tapak i bardzo dynamiczna gra oraz taniec wykonany bardzo szybko, polegający na szybkiej wymianie kroków. Zespół jest częścią fundacji kulturalnej. Są także sponsorowani przez jeden z banków i nnych sponsorów oraz przez swoje miasto. Dwoje tancerzy spośród uczestników Euroflku to profesjonaliści, tańczą w reprezentacyjnym zespole Serbii, wyjeżdżają do Egiptu i Bangkoku, prowadzą własne szkoły tańca, pozostali członkowie to amatorzy. Mają od 15 do 40 lat, do Zamościa przyjechało 37 osób. Opiekujący się zespołem Damian zna już polski bo przyjeżdża tutaj od 1988 roku. Polak Węgier dwa bratanki Kierownika zespołu zatrzymały w Budapeszcie obowiązki. Członkowie zespołu w wieku 16 lat przybyli pod opieką nauczycielek, Boglarki Csonki i Meliny Pota. Ten zespół funkcjonuje w systemie szkoły tanecznej wieczorowej. Pieniądze uzyskujemy od samorządu lokalnego, pozyskujemy także środki od sponsorów, pewne składki opłacają rodzice - mówią nauczycielki. Nasz repertuar stanowią tańce i melodie ludowe z trzech regionów Węgier, także z Budapesztu. Najpierw uczymy się śpiewu i tańców tradycyjnych a potem stosujemy nową choreografię. Spektakularnym tańcem jest taniec chłopców "let dance" i taniec dziewcząt z "butelkami na głowie", przyjmuje to wymiar "show". Tańce te są charakterystyczne dla Trasylwanii. Polska i Zamość jest dla nas krajem przyjaznym, dużo tu uprzejmych panów. Wszyscy są przyjaźnie nastawieni i gościnni. A znane powiedzenie "Polak Węgier dwa bratanki do kielicha i do szklanki" można było tego wieczoru usłyszeć po węgiersku. 100 lat dla zespołu W Polsce jesteśmy po raz czwarty, w Zamościu po raz pierwszy. Zawsze jak jesteśmy na festiwalu wszystko jest dograne i bardzo nam się podoba. Działalność naszego zespołu finansuje miasto, na zagraniczne wyjazdy poszukujemy sponsorów i wspiera nas finansowo Ministerstwo Kultury. Każdy kto chce może przyjść do naszego zespołu - mówią na zmianę Daniel Śturm i Srćeko Źmalec - jego skład stanowią amatorzy. Przyjmujemy dzieci w wieku 5 lat, istnieje 10 sekcji. Próby odbywają się trzy razy w tygodniu. Chorwacki folklor przygotowany przez choreografa to podstawa naszych występów. Tańce są bardzo stare, pracujemy nad nimi tyle by dobrze to wyglądało na scenie. Tańczymy pieśni z regionu północnej Chorwacji (Slawonii), są tańce z Przygórza i Zagórza. Mieszkamy 20 km od Zagrzeba, nasze miasteczko liczy 17 tysięcy mieszkańców. Nasze stroje są bardzo stare, niektóre mają po 60 lat, a my działamy nieprzerwanie od 100 lat. W Zamościu znaleźliśmy się dzięki międzynarodowej organizacji skupiającej takie zespoły jak nasz, jak Zamojszczyzna". Było pięknie, jak zawsze na Eurofolku w Zamościu. Kolorowo, wesoło. Wspaniale bawiła się i integrowała młodzież z różnych zakątków świata. By nawiązać przyjaźnie nie była potrzebna znajomość języka danego kraju czy angielski, wystarczył taniec. Paniom tłumaczkom dziękuję za pomoc przy realizacji materiału. Organizatorom gratulujemy tanecznej imprezy podczas pięknego lata. Teresa Madej