Na zakończenie wystawy z młodzieżą i pedagogami Liceum Plastycznego w Zamościu spotkał się prof. Antoni Fałat - twórca Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie oraz Waldemar Szysz - opiekun artystyczny galerii "EAS". Na wystawie zamojskiej przez ponad miesiąc można było zaobserwować przemiany, jakie następują w sztuce w ogóle, a w malarstwie w szczególności. Zaprezentowane zostały prace 28 artystów - profesorów, wykładowców i absolwentów Europejskiej Akademii Sztuk z Warszawy, które powstawały w okresie od 1989 do 2007 r. W Galerii Zamojskiej BWA swoje prace wystawili: Stanisław Baj, Kiejstut Bereźnicki, Magdalena Cybulska, Jerzy Duda Gracz, Antoni Fałat, Wiesław Garboliński, Jerzy Grabowski, Aneta Jaźwińska, Jerzy Jędrysiak, Antoni Kowalski, Piotr Krochmalski, Ludwik Maciąg, Zbysław Marek Maciejewski, Katarzyna Meronk, Ryszard Osadczy, Józef Panfil, Leszek Robaszkiewicz, Andrzej Sadowski, Krzysztof Skórczewski, Roman Starak, Franciszek Starowieyski, Agata Stomma, Janusz Szpyt, Barbara Szubińska, Rosa Taruella Planas, Wojtek Wełnicki, Katarzyna Zwolińska, Wiktor Zin. W katalogu do wystawy Barbara Szubińska - Dziekan Wydziału Malarstwa EAS napisała: "Nie mogę i nie chcę zgodzić się z głoszonymi przez niektórych "mężów uczonych" teoriami, że następuje zmierzch malarstwa. W każdym bowiem pokoleniu znajdują się ludzie, dla których tworzenie i oglądanie malarstwa jest jedną z życiowych potrzeb...". Spotkanie z prof. Antonim Fałatem w BWA było znakomitą okazją do wysłuchania opinii na temat sensu sztuki z ust wybitnego artysty, cenionego przez krytyków i miłośników sztuki za stworzenie indywidualnej, niepowtarzalnej estetyki oraz przedstawianie w niej osobistej wizji człowieka żyjącego w świecie symboli, metafor i znaków ("Przed objawieniem sensu" J. Jaremowicz "Literatura" nr 10, 97). Prof. Fałat przybliżył słuchaczom idee powstania Europejskiej Akademii Sztuk. Po trzydziestu latach twórczej pracy miał ambicje, że chciałby lepiej uczyć, mieć lepszych wykładowców - najlepszych jakich można mieć. Ściągnął wykładowców z całej Polski, z Krakowa, Częstochowy, Lublina, Gdańska. To ludzie, którzy mają coś do powiedzenia, nie tylko tacy, którym nic się nie udało, a jedynym sposobem na życie jest być wykładowcą na uczelni. Środowisko nie jest wolne od animozji, podkopywania i niszczenia karier. Prof. Fałat przede wszystkim mówił o sztuce, która jest rzeczą namiętną, wyzwalającą emocje. Jest też interesująca, bo jest strach przed "białym płótnem", często aż paraliżujący, że coś się nie uda, że może to już ostatni obraz, który uda się stworzyć. Inne obawy towarzyszące artyście, to - mody, które się zmieniają. Tym, którzy chcą poświęcić się sztuce przekazał, by wsłuchiwali się w siebie, żeby byli wiernymi sobie, nie tylko temu co modne. Prof. Fałat odniósł się także do pytania od słuchaczy o reakcje społeczności rosyjskiej po wystawie prac w Moskwie w 2000 r. Twórczością artysty od lat zainteresowany jest jeden z profesorów Rosyjskiej Akademii Sztuk. Za jego podpowiedzią kilka prac, więcej niż w warszawskim Muzeum Narodowym znajduje się w kolekcji Muzeum im. A. Puszkina. Są tam zbiory od sztuki scytyjskiej, starożytny Egipt, najlepsze nazwiska okresu impresjonizmu, kubizmu. Wystawa prac prof. została bardzo dobrze przyjęta w Moskwie. Następnie zapytano profesora, czy jest zwolennikiem tradycjonalizmu w sztuce. Antoni Fałat odpowiadał, że w sztuce nie dowiadujemy się niczego nowego. W twórczości postęp istnieje tylko w jednej dziedzinie - dziedzinie naukowej, np. badanie kosmosu. Sztuka jest constans. Zmienia się jak kameleon, może jak przyroda, ale postępu nie ma, i na szczęście nie ma. Sztuka jest bliska ludzkiej naturze, jest potrzebna. Człowiek jednak nie zmienia się od tysięcy lat, ma takie same pragnienia. Marek Terlecki dopytywał czy wszystkie tematy w sztuce są aktualne. W rozmowie/dyskusji pojawiło się przekonanie, że jeśli nawet nie ma postępu w sztuce, to występuje ogromy postęp w upowszechnieniu sztuki. Pytanie natomiast dotyczyło faktu, czy poprzez sprzężenie zwrotne upowszechnianie sztuki działa na korzyść postępu w rozwoju sztuki. Pytający oczekiwał jednoznacznej wykładni od rektora EAS. Obrazowo zilustrował to prof. Fałat. Kiedy ogląda miniatury greckie, gotyckie rzeźby czy grafiki japońskie nie decyduje się na ocenę, która sztuka jest lepsza. Widzi przed wszystkim inność. Odniósł się także do upowszechniania sztuki. Zdaniem profesora różnice w reprodukcjach są tak olbrzymie, że zaprzestał kupowania albumów. Profesor nie wierzy także w upowszechnianie sztuki przez Internet, z uwagi na to, że nie pokazuje autentyzmu dzieła. Swoją wypowiedź dokumentował zabawnymi historiami w tej materii. Stwierdzenie, że sztuka jest narzędziem poznawania świata, nie zyskało poparcia prof. Fałata, a odpowiedź zaskoczyła słuchaczy. Rektor EAS przeprowadziłby generalne "sprzątanie historii sztuki". Jest zbyt dużo obrazów i rzeźb, które nie zasługują na miano "sztuki". Profesor kolejno wyliczał "kicze", np. "Wolność wiodącą lud na barykady" określił jako politykierski billboard. Prof. Fałat odciął się od oceny jego twórczości z całą soczystością języka. Na pytanie czy twórczość artysty można definiować tematami: kondycja człowieka, historyczność losu i ciężar bycia Polakiem stwierdził: sztuka to jest po prostu tak, jak się dobrze "nażreć", jak złapać dziewuchę za "cztery litery", dobre towarzystwo. Sztuka musi być namiętna. Tak jak to miasto (Zamość), które wywołuje pozytywne wartości. Sztuka jest też mistyczna. Odpowiedz na kolejne pytanie, czy sztukę się interpretuje i objaśnia, czy się tylko z nią obcuje także była bezkompromisowa. Rektor EAS stwierdził, że sztukę tworzyli również pijacy, degeneraci, mordercy i "świry". Funkcjonował francuski mit, że trzeba być "szurniętym" i wtedy jest się wielkim artystą. Na pytanie - co robić z taką sztuką usłyszeliśmy opinię prof. Fałata. Jego zdaniem, ostatnimi czasy ludzkość przestała interesować się sztuką. Zniknęły z powierzchni ziemi miejsca, gdzie była sztuka: pałace, kościoły. Brak nam królów, książąt, arystokracji, ludzi bogatych, brak nam mieszczan, którzy chodzili do opery i filharmonii. Galerie i muzea nie kupują obrazów, tworzy się luka. Kiedy dociekaliśmy, czy artysta czuje się spełniony i namalował ten najważniejszy obraz życia ze wszystkimi emocjami - prof. Fałat odpowiedział przewrotnie. Jest jak wyrodny ojciec, żyje ciągle tym następnym obrazem, trochę jak podrywacz - czeka na to, co się przydarzy nowego. Bo ten obraz już jest, ważny jest ten, co będzie. Uda się czy nie? Mam jeszcze coś do powiedzenia? * * * O swojej instalacji "Jestem" opowiadał Waldemar Szysz. "Cudo" jakie przywiózł do galerii, wykonał w nowej technologii - kozak. Zawsze był ortodoksyjnym warsztatowcem - jeśli grafika to warsztatowa. Łatwo postawić, połączyć i pokazać. Przekaz zawarty w technice kozak prezentował przekrój twórczości artysty. Nie pozostaje nam nic innego, jak zgodzić się z opinią Barbary Szubińskiej - malarstwo jest piękną i bardzo trudną sztuką. Wymaga profesjonalizmu i wykształcenia - manualnego, intelektualnego, duchowego i ciągłych poszukiwań. Malarstwo jest także związane nierozerwalnie z tą garstką ludzkości, która w tym specyficznym języku poszukuje porozumienia i sensu sztuki. Autor: Teresa Madej