Mówiąc konkretnie - dwa w sumie bardzo do siebie podobne cykle rzeźb: "Niewiniątka" i "Laleczki". Nie są to jednak zwykłe rzeźby. Trochę przypominają one kosmitów, a trochę osoby z deformacją czaszki. Na pewno nie przypominają lalek, chyba że takie dla dorosłych. Przede wszystkim jednak eksponaty wyróżniają się niezwykle mocno zaakcentowanymi cechami charakterystycznymi dla poszczególnych płci. Mówiąc bardziej obrazowo - "lalki" płci męskiej posiadają niekiedy bardzo wyeksponowane przyrodzenie. Tak się składa, że miałem przyjemność pomagać w składaniu materiału, który w ów piątek nakręciła Telewizja Kablowa Zamość. Duża część zdjęć obejmowała reakcje przechodniów na Rynku Wielkim, gdzie wystawiono największe - trzymetrowe - rzeźby. Widać było, że osoby reagują przede wszystkim z dużym zaskoczeniem i na pewno nie doszukiwały się w tym wszystkim jakiegoś głębszego przesłania. Standardem było dotykanie prezentowanych penisów i robienie im zdjęć. My także od początku nie mieliśmy wątpliwości, że autor prac położył nacisk właśnie na owe fallusy, a jakiekolwiek przesłanie ma tu znaczenie drugorzędne. Nie zamierzaliśmy więc udawać, że mamy do czynienia z nie wiadomo jak ogromnym artyzmem. Zadanie ułatwił nam sam Sylwester Ambroziak, który do kamery wypowiedział się tak: "Pomysł narodził się jeszcze na studiach, także długo by opowiadać o tym. Ale w krótkich słowach właściwie... Jest to trochę powrót do natury, powrót do człowieka, do tego co najistotniejsze dla nas. To co jest nieraz ukryte poprzez cywilizację, czy kulturę, czy właściwie wychowanie. Jest to naga figura, nagi człowiek, czyli to co mamy. To czego nie powinniśmy skrywać, a tak chętnie czy tak... Znaczy, wtłaczani jesteśmy w różne sytuacje, które wymuszają na nas zakładanie garniturów takich czy innych. To tyle... A jest to też - chciałbym zauważyć - nowy materiał, bo te prace powstały w żywicy. Ja do tej pory znany byłem głównie z prac w drewnie. Dużych figur w drewnie. A od jakiegoś czasu tworzę w innych materiałach takich jak żywica czy silikon. Będziecie Państwo mogli zobaczyć na górze prace w silikonie. Silikon właściwie jest to taki materiał... hmm... głównie używany do form, a ja tutaj trochę z przekory użyłem go docelowo jako trochę nawiązanie do lalki, trochę do... Właściwie silikon jest wszędzie, bo troszkę korygujemy nasze niedoskonałości poprzez silikon tu i tam. Są to dodatkowe skojarzenia czy też konotacje, które jak gdyby wzbogacają to o czym mówię i nakierowują na nowe tory". Zdecydowałem się te słowa obdarzyć drugą listopadową nominacją w moim prywatnym plebiscycie na najgłupszą wypowiedź w mediach Lubelszczyzny (pierwszej jednak wicemarszałkowi województwa wcale nie odbieram!). Dwa dni później na naszych łamach ukazał się wywiad z panem rzeźbiarzem autorstwa Teresy Madej. Tu również artysta "dał czadu". Przytoczę najlepszy fragment: "SA: Generalnie inspirowałem się - jak pani mówiła - kulturami pierwotnymi, nie konkretnie Afryka czy Amazonia. Także kulturą ludową polską, gotycką - szczególnie krucyfiksami. TM: Ale krucyfiksy mają dolną część ciała przesłoniętą. SA: Ludzie skupiają się na goliźnie. Wszystkich to "rajcuje". Gdzieś w nas jest to tabu". Ja spadłem z krzesła, a mój znajomy na powyższe słowa rzekł w zadumie: "Ludzie to mają odjazdy...". Szanowni Państwo, z góry zastrzegam, że piszę ten tekst we własnym imieniu i oczywiście można mieć zdanie odmienne od mojego. Natomiast powiem wprost, że ja w tej wystawie żadnej sztuki nie dostrzegam. Na upartego można ją wprawdzie dostrzec ponoć nawet w rozdyźdanym błocie, ale aż tak upartym człowiekiem nie jestem. Nie gloryfikujmy badziewia! Może jestem staroświecki, ale dla mnie sztuka ma przede wszystkim pobudzać do myślenia przy jednoczesnym przedstawieniu punktu widzenia autora. Tutaj tego nie ma. Owszem, Sylwester Ambroziak stara się to jakoś tłumaczyć od swojej strony, ale dla mnie brzmi to raczej jak formułki na potrzeby własnego lansu. Nie wierzę w słowa artysty: "Nie chodzi mi o to, aby pokazać dużego członka". Gdyby tak było, to by go po prostu nie pokazał, zresztą ta fraza nie wygląda dosyć wiarygodnie w kontekście zdań przytaczanych przeze mnie powyżej. Czy to pobudza do myślenia? Szczerze wątpię. Za dużo w tym jest elementów intymnych przesłaniających wszystko inne. Zaznaczam, że nie domagam się usunięcia tych rzeźb. Nie mam też pretensji do dyrektora BWA Galerii Zamojskiej. Skoro uznał, że coś takiego jest dla galerii prestiżowe, to świadczy to po prostu o obecnych trendach w sztuce. Przy okazji jednak chcę przypomnieć sprawę sprzed kilku lat, kiedy to w różnych miejscach Starego Miasta postawiono prace składające się na wystawę "Miasto Idealne - Miasto Niewidzialne". Pamiętacie Państwo słynną piramidę na Rynku Wielkim? Ja poza tym pamiętam, że zamościanie mieli pod koniec tej prezentacji takiego kręćka, że za eksponat wystawowy zaczęli nawet uznawać rurę na odpadki biegnącą z Liceum Plastycznego, która istniała tam od lat. Pamiętam jednak również, że sama wystawa nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem przez mieszkańców Zamościa, na co rozżalona była Anda Rottenberg. Z jej słów wynikało, że nasze miasto nie dorosło do prawdziwej sztuki. Być może więc moja opinia w kwestii rzeźb pana Ambroziaka jest efektem mego artystycznego niewyrobienia. Niemniej jakoś dobrze mi z tym i nie zamierzam zmieniać swych zapatrywań na sztukę tylko dlatego, że tak zwana elita myśli inaczej. Robert Marchwiany