Rolnicy z Lubelszczyzny za kilogram żywca w skupie dostają dziś 2,60 zł, najwyżej 3 zł. To znacznie mniej niż w ub. roku, kiedy płacono im 4-4,5 zł. - Zainwestowałem 100 tys. zł w nową chlewnię, wziąłem kredyt. Z czego to wszystko spłacę, skoro za żywiec dostaję w skupie mniej, niż kosztuje mnie wyhodowanie świni? - załamuje ręce Gustaw Jędrejek z podlubelskiego Bogucina. Sytuację miało poprawić uruchomienie skupu żywca na uzupełnienie państwowych rezerw. Akcję obiecał wicepremier Andrzej Lepper. - Ale skupu nie ma. Skończy się tym, że wyjdziemy na drogi - grozi Jędrejek. Okazuje się jednak, że Jędrejek jest w błędzie. Gazeta ustaliła, że skup jest. Ale... tajny. Na Lubelszczyźnie świnie odbierają Zakłady Mięsne w Końskowoli. 23 lutego Agencja Rezerw Materiałowych popisała z nimi umowę na dostawę półtusz wieprzowych. W całym kraju żywiec skupuje w sumie 11 zakładów- ubojni. Skup potrwa jeszcze tylko przez pięć dni. Problem w tym - podkreśla dziennik - że hodowcy trzody chlewnej nie wiedzą, że skup jest czynny. - Informacje dotyczące planowania, rozmieszczenia i stanu rezerw państwowych mają charakter niejawny. Ich wyjawienie może spowodować istotne zagrożenie dla podstawowych interesów Rzeczpospolitej Polskiej - tłumaczy Piotr Kruk, rzecznik Agencji Rezerw Materiałowych w Warszawie. A jak dzwonią do pana rolnicy i pytają, gdzie jest interwencyjny skup, to co im pan mówi? - dopytywał się dziennikarz. - Cały dzień mam takie telefony. Mówię, że nie mogę tego ujawnić. I żeby dzwonili od zakładu do zakładu i się dowiadywali. Albo do Lubelskiej Izby Rolniczej - odpowiada rzecznik. Poseł PSL Jan Łopata tajnym skupem jest zdumiony. - To jakiś absurd. Ustawa ustawą, ale chodzi o zwykły rozsądek - komentuje na łamach "Dziennika Wschodniego.