40-letni mieszkaniec Lublina, współwłaściciel jednego z komisów samochodowych przy ul. Spółdzielczości Pracy w Lublinie, został zastrzelony w piątek wieczorem. - Wcześniej z podejrzanym Arturem Ż. prowadzili wspólnie firmę i podejrzewamy, że być może na tym tle doszło między nimi do jakichś rozliczeń, ale to jeszcze sprawdzamy - powiedział rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie Janusz Wójtowicz. Artur Ż. to mieszkaniec gminy Piaski. Został zatrzymany w sobotę rano na terenie Lublina, w dzielnicy Felin. - Policyjni antyterroryści zatrzymali go, gdy chciał wsiąść do samochodu i odjechać. Miał przy sobie broń palną, a w jego samochodzie policjanci ujawnili ładunek wybuchowy. Trudno powiedzieć w tej chwili, co zatrzymany planował - dodał Wójtowicz. W mieszkaniu w Lublinie, w którym przebywał Artur Ż., także znaleziono broń. Jak podał Wójtowicz, wstępne ustalenia wskazują, że jest to broń stara, niewykluczone, że z okresu II wojny światowej. - Broń ta jest sprawna. Ustalamy, skąd pochodzi i w jaki sposób podejrzany wszedł w jej posiadanie - dodał rzecznik. Wójtowicz podkreślił, że do zatrzymania doszło po całonocnej pracy policjantów, pomocny był m.in. zapis z monitoringu komisu, w którym doszło do zabójstwa. Według dotychczasowych ustaleń policji sprawca wszedł na teren komisu i najpierw przez jakiś czas oglądał stojące tam samochody, a następnie oddał kilka strzałów do 40-latka i uciekł. Prawdopodobnie był sam. Wstępne ustalenia wskazują też, że nie był to napad rabunkowy i nic w komisie nie zostało skradzione. Artur Ż. prawdopodobnie jeszcze w sobotę zostanie doprowadzony do prokuratury. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie.