Rodzik oskarżony był o to, że nakłonił dyrektora zarządu dróg powiatowych, aby podlegli mu pracownicy bezpłatnie przywieźli na jego działkę ziemię zebraną podczas prac drogowych, wyrównali ją, a także wykonywali inne prace. Sąd Rejonowy w Opolu Lubelskim w czerwcu tego roku uniewinnił Rodzika od większości zarzutów, a jedynie w zakresie zarzutu związanego z przywożeniem i wyrównywaniem ziemi proces umorzył ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Od tego wyroku odwołał się zarówno prokurator, jak i starosta, który domagał się uniewinnienia. Sąd okręgowy przyznał rację Rodzikowi. Sąd uznał, że wprawdzie ziemia była przywożona na prywatną posesję starosty, czego samorządowiec nie kwestionował, ale nie ma dowodów na to, aby Rodzik prosił o to dyrektora zarządu dróg. Jak ustalił sąd, ziemia zbierana z poboczy przy pracach drogowych jest bezwartościowa, zanieczyszczona i powszechną praktyką drogowców jest wywożenie jej na posesje mieszkańców, którzy wyrażają na to zgodę. Inny sposób jej zagospodarowanie wiązałby się z dużymi kosztami. Taka ziemia trafiła też do osoby, która doniosła na Rodzika do prokuratury. Jak obliczył biegły powołany przez sąd - podała w uzasadnieniu wyroku sędzia Dorota Janicka - utylizacja ziemi, którą przyjął Rodzik kosztowałaby prawie 40 tys. zł, zaś praca sprzętu zarządu dróg na prywatnej działce starosty kosztowała około 200-300 zł. Rodzik po ogłoszeniu wyroku powiedział dziennikarzom, że czuje ulgę. - Trwało to trzy i pół roku. Ja jako polityk jestem przyzwyczajony, ale zbyt mocno ucierpiała moja rodzina, gdy były moje zdjęcia w prasie z opaską na oczach - mówił. Oskarżeni w tym samym procesie o podobne czyny członek zarządu i skarbnik powiatu także zostali uniewinnieni. Sprawę przekroczenia uprawnień przez dyrektora zarządu dróg powiatowych sąd umorzył.