Marek M. ma też zapłacić 2 tys. zł grzywny. Wyrok w tej sprawie zapadł w środę w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Proces toczył się od 2008 r. z wyłączeniem jawności, ze względu na dobro małoletniej poszkodowanej. Prokurator zarzucił 48-letniemu obecnie Markowi M., że w styczniu 2007 r. doprowadził 14-letnią uczennicę szkoły, w której był dyrektorem, do poddania się tzw. innej czynności seksualnej. Dyrektor miał zaproponować dziewczynie podwiezienie do domu, wywieźć do lasu i dotykać w miejsca intymne. 14-latka zdołała otworzyć drzwi samochodu i uciec. Marek M. nie przyznał się do winy. Sąd uniewinnił go od tego zarzutu. Jak powiedziała w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Marcelina Kasprowicz, w przypadku tego zarzutu pojawiły się wątpliwości, których nie udało się rozwiać ani jednoznacznie rozstrzygnąć, a zgodnie z prawem takie wątpliwości nie mogą być interpretowane na niekorzyść oskarżonego. Zeznania wzajemnie przeciwstawne Sędzia powiedziała, że głównymi dowodami były zeznania oskarżonego i pokrzywdzonej, które były wzajemnie przeciwstawne. Marek M. wykluczył, jakoby miał dopuścić się molestowania wobec 14-latki, przekonywał sąd, że ze względu na jego sytuację rodzinną, jego cechy osobowości, stanowisko, jakie zajmował, nie byłby w stanie popełnić tego przestępstwa. Zeznania, wówczas małoletniej pokrzywdzonej, nie znalazły wystarczającego potwierdzenia w innych dowodach i okolicznościach podnoszonych przez oskarżyciela. Prokurator dowodził m.in., że skutkiem doznanej traumy było to, że dziewczyna przestała chodzić do szkoły, ale według ustaleń sądu 14-latka już wcześniej wielokrotnie opuszczała dużo lekcji. Wagarowała także później - po podjętej terapii - w kolejnych szkołach ponadgimnazjalnych. Biegli wydali bardzo różniące się opinie Powołani w sprawie biegli wydali bardzo różniące się opinie co do poziomu rozwoju umysłowego i emocjonalnego pokrzywdzonej jak i co do doznania przez nią stresu pourazowego. - W żadnym razie opinie nie rozstrzygnęły wątpliwości, jakie rodzą się przy ocenie zeznań - dodała sędzia Kasprowicz. Sąd uznał natomiast Marka M. za winnego tego, że w 2007 r. wielokrotnie wpisywał w dokumentacji szkolnej nieprawdę, podając, że przeprowadził nadliczbowe lekcje; pobrał za to nienależne mu pieniądze - ok. 160 zł. Marek M. wpisywał też fałszywe dane do dziennika nauczania indywidualnego 14-latki. Sąd skazał go za to na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz na 2 tys. zł grzywny. Przy wymierzaniu kary sąd wziął pod uwagę funkcję, jaką wówczas pełnił Marek M. - Zajmowanie stanowiska kierowniczego to przede wszystkim odpowiedzialność. Nie władza a odpowiedzialność za siebie i za innych. Zatem te standardy zachowania powinny być znacznie wyższe niż szeregowego pracownika - powiedziała sędzia Kasprowicz. Marka M. nie było na ogłoszeniu wyroku Dodała, że również zawód nauczyciela, jaki wtedy wykonywał Marek M., jest okolicznością, która znacznie podwyższa ocenę stopnia szkodliwości społecznej popełnionego przez niego czynu. Marek M. został zatrzymany we wrześniu 2007 r. Początkowo był aresztowany. W marcu 2008 r. wyszedł z aresztu po wpłaceniu 10 tys. zł kaucji. Wyrok jest nieprawomocny, Marka M. nie było na jego ogłoszeniu.