- Po wydobyciu na powierzchnię mężczyźni jeszcze przez godzinę byli reanimowani - mówi rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie Tomasz Stachyra. Nie udało się jednak uratować ich życia. Trudno było się do nich dostać, bo studzienka miała 3 metry głębokości i była przykryta betonowymi kręgami. Ponadto mężczyźni znajdowali się między rurami. Dziś lubelska prokuratura zatrzymała prezesa i jedną z pracownic biogazowni. Według wstępnych doniesień, mężczyznom zlecono udrożnienie rur bez zabezpieczeń i sprzętu ochronnego. Tymczasem stężenie gazów w studzience przekraczało normy. Chodzi między innymi o amoniak i siarkowodór. Na miejscu czynności prowadzi prokurator wraz ze specjalistami od BHP i ochrony środowiska. Od wyników tych badań, oraz zaplanowanej na jutro sekcji zwłok, będzie zależało w jakim charakterze zostaną przesłuchani zatrzymani dziś pracownicy.