Anna Jagielska-Riverio jest jedyną śpiewaczką pieśni sefardyjskich w Polsce o tak głębokim przygotowaniu w zakresie kultury i muzyki sefardyjskiej. Muzyka sefardyjska ma dla niej również wyraz bardzo osobisty. Podczas sobotniego koncertu artystka zaprezentowała pieśni, które należą do najbardziej jej ulubionych. To pieśni korzeniami sięgające średniowiecza. Zachowały w sobie coś zarówno z żydowskiej nostalgii, jak też z hiszpańskiego żywiołu i orientalnej zmysłowości. I są po prostu - niezwykłe. Artystka rozpoczęła swój koncert pieśnią Una matica de ruda (Gałązka ruty), śpiewając o młodej dziewczynie, która przekomarza się ze swoją matką twierdząc, że nowa miłość jest jak jabłko i cytryna, lepsza niż zamążpójście. - Zapomniane księżyce tak jak zapomniany jest świat kiedy w średniowieczu, na Półwyspie Iberyjskim, koegzystowały trzy kultury: żydowska, muzułmańska i chrześcijańska. Rozwijała się wtedy muzyka sefardyjska. Pieśni, które będziemy dziś wykonywać opowiadają o życiu codziennym, o przeżyciach i troskach, które są wciąż nam bliskie. I oczywiście - o miłości, tej radosnej, szczęśliwej, ale też czasem pełnej tęsknoty, wręcz rozpaczy - zapowiadała, a następnie opowiadała o utworach i śpiewała w języku ladino artystka. Każdą pieśń poprzedzała jej krótka zapowiedź, przybliżająca treść w języku polskim. Anna Jagielska-Riverio śpiewała o tym, że dla ukochanej osoby możemy czasem zrobić wszystko, przepłynąć morza i rzeki - Tres hermanicas (Trzy siostry). Następnie mogliśmy wysłuchać pięknej kołysanki Nani, nani (Lulajże) o matce starającej się utulić swojego synka do snu, a jednocześnie targanej coraz większym niepokojem o męża, który długo nie wraca, choć już świt. W programie znalazła się także piosenka ze średniowiecza o przystojnym i miłym rycerzu, którego kusi nieznajoma kobieta. Jego odmowa powoduje w niej złość i złorzeczenie. Wyśpiewano i zagrano nam pięknie - Będziesz czekać na mnie siedem lat, jak nie wrócę weźmiesz sobie innego kawalera - Porque llorax blanca nina? (Czemu szlochasz jasne dziewczę?). Na zakończenie mogliśmy wysłuchać bardzo ładnej pieśni kulinarnej o 7 sposobach przygotowywania bakłażana. Bo jak mówiła artystka - inną receptę miała babcia Eleonora, inną kuzynka Ester, inną sąsiadka, inną żona rabina, a wszystkie te potrawy bardzo smakowały wujkowi, zwłaszcza z duża ilością wina - Los guisados de las berendjenas (Jak przyrządzić bakłażana). Unikatowy, niezwykle nostalgiczny, jedyny w swoim rodzaju koncert odbył się na Podwórku ul. Ormiańska/Bazyliańska w Zamościu. To wyborny sposób przybliżenia zainteresowanym nie tylko kultury sefardyjskiej poprzez muzykę, ale także smaków i zapachów świata już nieistniejącego, na szczęście - zapisanego w cudnych pieśniach. Z pieśniarką i gitarzystką wystąpili: Marta Maślanka - santur, cymbały, darabuka; Michał Pindakiewicz - gitara, Mohammad Rasouli - flety nej, tar, daf oraz Robert Siwak na instrumentach perkusyjnych. Wysublimowany koncert Lunas Olvidadas - pieśni sefardyjskie w orientalnym stylu, znakomicie przyjęty przez liczną publiczność, zorganizowało Polskie Towarzystwo Ludoznawcze Oddział w Zamościu przy współpracy finansowej m.in. Prezydenta Zamościa oraz księgarni Efemeros. Teresa Madej