Po raz pierwszy po operę komiczna G. B. Pergolesiego sięgnął Tadeusz Wicherek w 2009 roku, prezentując ją w klimatach renesansowego podwórza podczas II edycji Festiwalu Kultury Włoskiej. Opery "Livietta e Tracollo" mogliśmy wówczas wysłuchać w wykonaniu artystów Krakowskiej Opery Kameralnej i muzyków Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego w Zamościu. Zaproszony do Zamościa Mario Riccardo Migliara z Teatrem Operowym z Mediolanu zaproponował kolejną operę Pergolesiego. Jak powiedział - we Włoszech obchodzony jest Rok Pergolesiego z okazji 300-lecia urodzin kompozytora. I dodał, że nie wiedział, że zamojska publiczność miała okazję rok wcześniej poznać jedno z dzieł wybitnego włoskiego kompozytora. - Trudno o lepszą scenę, jak ta - powiedział Lech Nowicki, zapowiadając operę i dodał - Autor powiedział wszystko w tytule - "Służąca panią". Prowadzący przedstawił także treść gramotki muzycznej, pysznej i fantastycznej. Miała swoją premierę w 1733 roku w Neapolu, ale do historii muzyki przeszła premiera paryska w 1752 r., która zapoczątkowała wojnę pomiędzy buffonistami i antybufonistami. Lech Nowicki nie przedłużał akademickiego wywodu, stanął po stronie buffonistów i Pergolesiego i zaagitował za operą tytułem wymalowanym na czole przez członków Grupy Atelier Fantastico z Rzymu. Zaprosił do "smakowania" rewelacyjnej muzyki i bardzo zabawnej treści w wykonaniu świetnych wykonawców. Obsadę opery stanowi trójka bohaterów: Uberto - Giampaolo Vessella (bas) - bogaty i ekscentryczny stary kawaler, Serpina - Fiorella Di Luca (sopran liryczny) - rezolutna i piękna pokojówka, co to sobie w kaszę nie pozwoli nadmuchać oraz Vespone - Andrea Fici-Mimo (aktor, mim). Barwne towarzystwo stanowi mieszkankę wybuchową. Na efekty sprytnej gry panny Serpiny nie trzeba długo czekać. Zarządza domem i ...panem. To nie może podobać się pryncypałowi. Uberto mający dosyć podłego traktowania przez służącą postanawia znaleźć żonę, aby ta uporządkowała życie rodzinne i domowe. Serpina, która tylko siebie widzi w roli przyszłej pani domu, realizuje misternie przemyślany plan. Oparcie znajduje w Vespone. W konsekwencji pan, zamiast wyposażać ją w bogate wiano, woli sam pojąć ją za żonę. I takim to sposobem służąca wyszła na swoje i została panią. Sztuka uwiedzenia Uberto zakończyła się dla Serpiny wielkim sukcesem. Wystawienie sztuki w kameralnej atmosferze podwórka to kolejny wielki sukces, tym razem reżysera Mario Riccardo Migliara i dyrygenta Tadeusza Wicherka, który sprawną mistrzowską ręką poprowadził muzyków. Scenografię sztuki z elementami karcianych figur, symbolizujących grę, którą na swoją korzyść rozegrała służąca opracował Mieczysław Gradziuk z Zamościa. O pozostałe elementy scenografii zadbali mieszkańcy ulic Bazyliańskiej i Ormiańskiej: prymule na oknach, wiszące pranie na balkonie nad sceną i odgłosy życia dobiegające zza otwartych okien "sąsiadów" bohaterów opery. Już po zakończeniu sztuki, nie krył zadowolenia z możliwości wystawienia opery "La serva padrona" w Zamościu jej reżyser Mario Riccardo Migliara, kierujący Teatrem Operowym w Mediolanie. Jak powiedział - Teatr realizuje również duże spektakle. Mario nie znał jednak możliwości Orkiestry i Miasta, poznał je dopiero na miejscu. Wszystko wskazuje na to, że nawiązana zostanie dalsza współpraca. W jej ramach reżyser myśli o wystawieniu na Rynku Wielkim w Zamościu opery seria i zaproszeniu Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego na festiwal oper w Mediolanie. Dla Mario Migliara było to wspaniałe doświadczenie i wielka przyjemność. Wcześniej wystawił tę operę w Dubrowniku, nie wypadła jednak tak okazale jak w Zamościu. Znacznym problemem jest - jak mówi - zgranie sztuki, czyli wykonawców z Orkiestrą. W Zamościu odbyło się to bez zarzutu. Po doświadczeniach ubiegłego roku sądzę, że żadnych wątpliwości co do wspaniałej zabawy nie mieli wielbiciele Pergolesiego i "Namysłowiaków". Tematyka opery komicznej "La serva padrona" skomponowanej przez Pergolesiego prawie trzysta lat temu znakomicie została odebrana także w XXI wieku. Arcyzabawny wymiar komizmu był jak najbardziej czytelny dla współczesnych odbiorców. To była pokerowa "zagrywka muzyczna" o największą stawkę - zadowolenie publiczności. Nasuwa się jednak pytanie, czy Vespone z "Jokerem" w ręku od czasu do czasu zastąpi pana, czy już na starcie jest od niego ważniejszy, ponieważ bohaterowie sztuki cały czas licytują, dzierżąc w ręku okazałe karty do gry, które stanowią najważniejszy rekwizyt sceniczny. Bardzo sprytna gra! autor: Teresa Madej