- Jak szacują saperzy może tam być nawet 350 bomb i pocisków pozostawionych przez Armię Czerwoną. Są różnej wielkości - do 100 kg - powiedziała we wtorek Anna Smarzak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Na wystające z ziemi bomby natrafił w piątek mieszkaniec Międzyrzeca Podlaskiego, który wybrał się do lasu na jagody. Mężczyzna powiadomił policję. Po przyjeździe saperów z jednostki w Dęblinie okazało się, że bomb jest bardzo dużo. Teren został oznakowany i zabezpieczony. Pilnują go policjanci i strażacy. - Pracują saperzy, którzy stopniowo wywożą bomby na poligon i unieszkodliwiają - dodała Smarzak.