Brak lokali socjalnych paraliżuje również wykonanie wyroków w przypadku dłużników spółdzielni mieszkaniowych. Co roku miasto przekazuje spółdzielniom mieszkaniowym kilkanaście lokali socjalnych. Dla własnych dłużników nie ma ich wcale. W samym Lublinie potrzeba około 3 tysięcy mieszkań. Wszelkie próby ich postawienia są natychmiast torpedowane. - Wybudowanie jakiegokolwiek budynku, nawet komunalnego, nie socjalnego spotyka się z niechęcią okolicznych mieszkańców - mówi Artur Cichoń z ZNK. O ile w przypadku spółdzielni mieszkaniowych ryzyko wykwaterowania jest minimalne, ale jednak istnieje, to w miejskich czynszówkach lokatorzy czują się bezkarni. - My określamy to mianem, że robimy za domy opieki społecznej - podkreśla Cichoń.