Były komendant wojewódzki lubelskiej straży pożarnej Andrzej G. odpowiada za to, że w latach 2000-2001 miał wykorzystywać podległych mu strażaków do pracy przy budowie jego prywatnego domu w miejscowości Pólko pod Lublinem. Według aktu oskarżenia strażacy oraz słuchacze kursu kandydackiego na polecenie komendanta montowali przyłącze energetyczne i oświetlenie na jego budowie, wozili i rozładowywali materiały budowalne, pracowali przy układaniu instalacji wodno-kanalizacyjnej. W tym czasie powinni pełnić służbę pozostając w gotowości do działań ratowniczych. Na budowie domu komendanta wykorzystywali sprzęt strażacki. Wartość wykonanych prac prokuratura w Siedlcach - która oskarża w tej sprawie - wyceniła na ponad 4 tys. zł. Andrzej G. w piątek przed sądem nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Byłym zastępcom komendanta wojewódzkiego straży pożarnej - Adamowi Sz. i Tomaszowi A. - prokuratura zarzuciła przyjmowanie korzyści majątkowych w postaci pieniędzy oraz upominków w związku z przekazywaniem samochodów strażackich ochotniczym strażom pożarnym. M.in. Adam Sz. miał przyjąć 700 zł łapówki od wójta gminy Mełgiew Wacława M. Do ochotniczej straży pożarnej na terenie tej gminy w 2006 r. nieodpłatnie trafiły dwa samochody, które nie były już potrzebne zawodowej straży pożarnej. Łapówka miała być przekazana w formie zapłaty za zawyżony rachunek za dwa obrazy namalowane na zlecenie urzędu gminy w Mełgwi. Obrazy otrzymali pracownicy urzędu gminy odchodzący na emeryturę. Pośredniczeniem między malarzem, który namalował obrazy a wójtem, zajmowali się strażacy z komendy wojewódzkiej w Lublinie. Gmina za obrazy zapłaciła tysiąc złotych, według prokuratury w istocie kosztowały one tylko 300 zł. Adam Sz. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, podobnie jak wójt Wacław M., który odpowiada za wręczenie łapówki. Przed sądem stanęło też dwóch innych strażaków z lubelskiej komendy, Wiesław W. oraz Piotr B., którym prokuratura zarzuciła m.in. poświadczanie nieprawdy w dokumentach. Pierwszy z nich nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień; wysłuchanie drugiego sąd przełożył na następną rozprawę.