Marka Torzewskiego i młodych artystów włoskich, w refrenach, wspomagała publiczność. Przewodnikami po dawnych i najnowszych piosenkach byli panowie: Paweł Sztompke, Tadeusz Wicherek oraz Francesco Falcioni. Patronat honorowy nad II Festiwalem Kultury Włoskiej objął Jego Ekscelencja Aldo Mantovani Ambasador Włoch w Polsce i Marcin Zamoyski Prezydent Miasta Zamościa. - Muszę to powiedzieć - grać będzie najstarsza, istniejąca od 1881 r., Orkiestra Symfoniczna na ziemiach polskich. Jest to nie tylko duma Zamościa, także duma całej Polski - mówił Paweł Sztompke, który - jak przyznał - z ogromną radością przyjął zaproszenie na Festiwal Kultury Włoskiej. - W Zamościu - kultura włoska zabrzmiała chyba najpiękniej i najwspanialej - tak było w roku ubiegłym, tak również jest w roku bieżącym. Piosenka włoska przeżywała swoje najpiękniejsze, najwspanialsze lata w latach 60-90-tych. Dzisiejszy koncert chcemy poświęcić historii muzyki popularnej włoskiej i przedstawić te najważniejsze włoskie przeboje - od Azzurro aż do współczesności. Będą to wykonania włoskich pieśniarzy, którzy specjalnie przyjechali do Zamościa, aby przestawić program, na który składają się najpiękniejsze melodie włoskie. Będzie również bardzo ważny akcent polski - Marek Torzewski. Tak zapraszał zamojską publiczność na I część Gali - Paweł Sztompke. Koncert rozpoczęła Uwertura włoska w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej im. K. Namysłowskiego, pod dyrekcją Tadeusza Wicherka. W pierwszej części wystąpili: Gianluca Oddi, Luca Gregori oraz panie: Martina Miniucchi i Fabrizia Luchetti. Dyrygował całością i grał na instrumentach klawiszowych - Francesco Falcioni. Bawiliśmy się przy utworach w wykonaniu włoskich pieśniarzy: "Azzurro" (Błękitny), "Sapore di sale" (Smak soli), "America", "Il tempo se ne va" (Czas ucieka), "Donne" (Kobiety), "Se non avessi piu' te" (Gdy Ciebie nie będzie), "Sara'quel che sara" (Będzie to co będzie), "Nel sole" (W słońcu), "Io che amo solo te" (Kocham tylko Ciebie), "Storie di tutti i giorni" (Historia wszystkich dni), "La mia band suona il rock" (Mój zespół gra rocka), "Gianna" i "Volta la carta" ( Przewróć kartkę). Zaśpiewanych kompozycji znakomicie się słuchało i sądzę, że równie znakomicie można przy nich tańczyć. Publiczność nagrodziła wykonawców głośnymi oklaski, a Paweł Sztompke przyobiecał, że jeszcze powrócą na scenę. - Włoskich piosenek nie śpiewają tylko rodowici Włosi. Po włoski repertuar sięgali najwybitniejsi pieśniarze we wszystkich stuleciach - Elvis Presley i Frank Sinatra, a także Madonna. Dziś chcemy państwu zaprezentować także piosenki włoskie w wykonaniu polskim. To najpiękniejsze polskie wykonanie włoskiego repertuaru - a śpiewać będzie - panie i panowie - Marek Torzewski, wielka gwiazda sceny operowej, ale również estrady - zapowiadał prowadzący. - Wyobrażałem sobie, że tak wielki gwiazdor jak Marek Torzewski, wychodzi na estradę, śpiewa, wychodzi i odjeżdża w siną dal. Obserwowałem go dziś od rana w Zamościu. Był tak podekscytowany dzisiejszym występem, że pozwoliłem sobie podejść do niego. Słuchaj Marek - Czy ty wszystkie koncerty w ten sposób przeżywasz? On odpowiada: "Tak. Dla mnie właściwie nie ma znaczenia, czy to jest La Scala, czy to jest koncert plenerowy, czy to jest spotkanie, w którym śpiewam tylko dla przyjaciół. Każdy koncert jest dla mnie jednakowym przeżyciem". - Chcę się państwu do czegoś przyznać - jestem po raz pierwszy raz w Zamościu i strasznie żałuję tego, że nie byłem wcześniej. Za wyraźny komplement pod adresem naszego miasta Marek Torzewski otrzymał gorące oklaski. Światowej sławy śpiewak przesympatycznie poczynał sobie na scenie, bawiąc zamojską widownię - śpiewem oraz słowem. Każdą przerwę między wykonaniem utworu wykorzystywał na rozmowę z publicznością. Śpiewak i dyrygent wspaniale się uzupełniali, wykazując się ogromnym poczuciem humoru. Padło kultowe - "Mam grać?" Tadeusza Wicherka po tym, jak Marek Torzewski komentował wykonaną piosenkę: "Il Mondo" (Świat) - to jest bardzo stary przebój włoski, pochodzi z 1956 roku. Ma swoje lata, ale jest naprawdę piękny. Teraz będzie piosenka szczególna, nosi tytuł "Adagio", kompozytorem jest Albinoni. Piosenka poświęcona jednemu z najważniejszych ludzi, Janowi Pawłowi II. Piosenka mówi, byśmy uczyli się żyć, jeśli to możliwe, bo "adagio" znaczy "pokój" - zapowiedział utwór Marek Torzewski. To utwór, którego można słuchać w nieskończoność. Cudna melodia, mądre i budujące słowa - "Uczymy się żyć. Adagio!" Śliczne wykonanie, które poruszyło chyba wszystkich zgromadzonych na Rynku Wielkim, wykonanie, któremu towarzyszyły oklaski słuchających, i które długo nie milkły po zakończeniu utworu. I kolejny wielki hit w wykonaniu Marka Torzewskiego - "Caruso" - o śpiewaku operowym wszech czasów . Na zakończenie II części koncertu - utwór z mądrym tytułem: "Nic nie dane jest na zawsze" - jak zapowiadał pieśniarz - kto tego nie rozumie, o tyle jest uboższy. Bo przecież to, że ja mam dzisiaj zaszczyt stać przed państwem i śpiewać, to nie będzie trwało wiecznie - należy dbać o każdy moment. "Nic nie dane jest na zawsze Nawet niebo ponad głową ma swój kres Nic nie dane jest na zawsze Pokochajmy to co dzisiaj jest". Utwór i wykonanie zyskały ogromny aplauz. Piosenka, której słucha się z przyjemnością. Zaśpiewana z ogromną delikatnością i wrażliwością. Urokliwa i czarująca jak jej wykonawca. I jeszcze zaproszenie od Marka Torzewskiego skierowane do publiczności o udział w wykonaniu "Tornero" (Wrócę). Publiczność z radością przyjmuje zaproszenie. Włoski przebój śpiewa cały Zamość, bo kto nie chciałby zaśpiewać w chórku u Marka Torzewskiego. Na scenie prowadzący Paweł Sztompke i Chór "Rezonans", który uzupełnił skład wykonawców. To nie jest dobry czas dla włoskiej piosenki, nie najlepszy czas dla piosenki melodyjnej, takiej zharmonizowanej. Na estradzie panują o wiele mocniejsze brzmienia, przede wszystkim rytm odgrywa najważniejszą rolę, a te piękne melodie gdzieś pamiętamy, ale w dzisiejszych czasach troszeczkę odchodzą w zapomnienie - komentował włoska piosenkę Paweł Sztompke. Mamy nadzieję, że ten Festiwal przypomina nam o wielkiej włoskiej kulturze i o wielkich szlagierach, które nuciły całe pokolenia. - Cieszą się jednak powodzeniem włoskie kompozycje związane z kinem. To też w Zamościu zabrzmi jedna melodia filmowa. Największym twórcą tej muzyki był Nino Rota, a tym drugim, żyjący i nadal tworzący, kochający Polskę jest Enio Moricone. Zabrzmiała jedna z jego kompozycji do filmu "Pewnego razu na dzikim Zachodzie", a utwór wykonała niesamowicie utalentowana Małgorzata Kustosik. Towarzyszyła jej, jak i pozostałym wykonawcom, Orkiestra Symfoniczna im. K. Namysłowskiego. Następnie na scenę powrócili włoscy przyjaciele, aby przedstawić kolejne wielkie szlagiery włoskiej estrady. Mogliśmy usłyszeć ponownie Gianluca Oddi, Luca Gregori oraz Martinę Miniucchi i Fabrizię Luchetti w przebojach: "Il mio canto libero", "Se telefomando", "Domini e'un altro giorno", "I migliori anni", "La canzone del sole", "Bocca di rosa", "Il pescatore" i "Che sara" - w oprawie oklasków publiczności. "Con te partiro" (Z tobą popłynę) wykonał niezwykle melodyjnie 21-letnia Luca Gregori, w niczym nie ustępując innym wykonaniom. I wielki finał - piosenka, którą zna cała Polska, i nie tylko. Piosenka, na którą czekali wszyscy. Na scenie już po raz ostatni Marek Torzewski i hymn sportowy "Do przodu Polsko" - kompozycja A. Baldassarre, do słów A. Mogielnickiego. Artyście towarzyszyła żona, Barbara, Małgorzata Kustosik i włoscy artyści. I ponownie, niezwykle dynamicznie, śpiewa cała zamojska publiczność, a jej część - na scenie. Niezwykłego wymiaru wykonaniu dodają barwy narodowe - szaliki z napisem "Polska". "Do przodu, Polsko! Do boju, Polsko! Nie zginiesz nigdy Póki o zwycięstwo grasz" Atmosfera bardzo podniosła i radosna - wprost czarująca. Piękne głosy wykonawców, mistrzowska klasa Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego, kunszt dyrygentów: Maestro Tadeusza Wicherka i Francesco Falcioniego oraz bardzo dobra muzyczna oprawa w wykonaniu Chóru "Rezonans" pod kierownictwem Alicji Saturskiej, dały przepiękny koncert. Zasłużone owacje dla artystów od zamojskiej publiczności, która kręciła głowami z niedowierzaniem - Marek Torzewski w Zamościu? Tak! Marek Torzewski w Zamościu - to działa magia tego miasta - uwodzi każdego, nawet ...Marka Torzewskiego. Po wielkim finale, pada pytanie Pawła Sztompke skierowane do Tadeusza Wicherka - Jakie gwiazdy wystąpią na III edycji Festiwalu? I genialna riposta - Na pewno My, czyli Orkiestra Symfoniczna - opowiada zadowolony z koncertu i odpowiedzi dyrygent. * * * Rodzi się pytanie skąd taka popularność włoskich artystów, a przede wszystkim włoskich piosenek? Odpowiedz jest bardzo prosta: są to piosenki o używaniu życia, o radości życia, o dobrym jedzeniu, wspaniałych winach, pięknych kobietach - i to jest cała siła piosenki włoskiej. Dla każdego Włocha, pretekstem do zaśpiewania może być wszystko. Najwięcej piosenek Włosi śpiewają o miłości. Słowo "kocham" potrafią odmieniać w nieskończoność, aż do ostatniego pocałunku - mówił Paweł Sztompke podczas II Festiwalu Kultury Włoskiej "ARTE, CULTURA MUSICA E..." w Zamościu. I już na koniec za Bożeną Fornek chcę powtórzyć, że użyte w nazwie Festiwalu "E i trzy kropki" może znaczyć tylko jedno "E Amore". Oby nam tej miłości i pozytywnych emocji do organizacji Festiwalu i do ... ludzi nie zabrakło na kolejne lata. I oby ciągle w duszy grał nam... Zamość. Teresa Madej