Mechanizm oszustwa był prosty. Fikcyjna stłuczka na jezdni, prawdziwe uszkodzenia w zaprzyjaźnionym warsztacie. Na koniec oględziny i wysoka wycena strat: od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. W ten sposób gangsterzy zarobili co najmniej pół miliona złotych. Za te pieniądze kupowali nowe samochody, które wykorzystywali do kolejnych przestępstw. Grupa była doskonale zorganizowana. Każdy z członków miał ściśle określone zadania. - Sprawa jest rozwojowa - mówią prowadzący śledztwo, nie chcą jednak zdradzić jej szczegółów. Dalsze zatrzymania są tylko kwestią czasu.