Wiadomo, że 35-latek zostawił list pożegnalny, którego treści prokuratura nie chce ujawnić. Postępowanie w sprawie cały czas trwa. Na razie udało się ustalić, że dzieci zginęły od ciosów zadanych m.in. siekierą. Ich ciała znaleziono we wtorek, 29 maja w domu; zwłoki leżały w łóżku i były przykryte kołdrą. Wszystko wskazuje na to, że zabójcą dziewczynek był ich ojciec. Mężczyzna powiesił się, miał też podcięte żyły. Jak podaje "Dziennik Wschodni", motywem podwójnego zabójstwa, a następnie samobójstwa mogła być zazdrość. Kilka dni przed tym, jak doszło do tragedii, 35-latka opuściła żona, zabierając ze sobą kilkumiesięczne dziecko. W piątek, 1 czerwca mają się odbyć sekcje zwłok dzieci i ich ojca, które wskażą dokładne przyczyny ich zgonu. Gdy doszło do tragedii, matki nie było w domu - razem z 8-miesięcznym dzieckiem od kilku dni przebywała w innej miejscowości. Kobieta nadal jest w szoku. - Trafiła do szpitala. Nie wiadomo na razie, co mogło być przyczyną dramatu. Nie było żadnych zgłoszeń ani interwencji policji w tej rodzinie dotyczących przemocy czy awantur - informował rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz. Według dotychczasowych ustaleń policji, 35-latek wyjeżdżał często do Niemiec do pracy. Około miesiąc temu, kiedy przebywał w Polsce, jego żona zgłosiła zaginięcie męża. Policjanci znaleźli go w pobliskim lesie, miał na ciele ślady świadczące o tym, że mógł próbować popełnić samobójstwo. 35-latek został wówczas skierowany na leczenie i przebywał przez pewien czas w szpitalu psychiatrycznym. Śledztwo w sprawie rodzinnego dramatu prowadzi Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju.