Na razie udało się ustalić, że dane nadawcy przesyłki i jego adres są fikcyjne. Wszystkie koperty trafiły do laboratorium, aby ewentualnie poszukać tam śladów nadawcy przesyłek z marihuaną. Nie będzie to jednak łatwe. Każda koperta przechodziła przez wiele rąk, chociażby w trakcie sortowania, czy dostarczania do nadawcy. - Robimy swoje. Sprawę prowadzimy w kierunku rozprowadzania narkotyków - powiedział reporterowi RMF FM młodszy inspektor Janusz Wójtowicz z lubelskiej policji. Oprócz marihuany w kopertach były również ulotki propagujące narkotyk. Wygląda więc na to, że przesyłki są elementem kampanii na rzecz legalizacji marihuany. Co prawda, na ulotkach nie ma nazwy drukarni, ani nazwy organizacji na rzecz której je wydrukowano, ale jak mówią policjanci i tak ułatwi im to ustalenie nadawcy.