Urząd marszałkowski zatrudnia 10 kierowców pisze "Dziennik Wschodni". Zgodnie z regulaminem, który w ubiegłym roku wprowadził marszałek, powinni pracować 8 godzin na dobę od poniedziałku do piątku. Podczas kontroli okazało się, że mogą o tym tylko pomarzyć. Kierowca Rękasa musiał pracować nawet 20 godzin dziennie. A tygodniowo wyrabiał 150 procent normy. Niewiele ustępował mu kierowca Agnieszki Kowal, członkini zarządu. Przez tydzień przejeździł 72 godziny. Według PIP inni kierowcy pracują ponad 12 godzin na dobę, 60 godzin tygodniowo. Nie mają rekompensaty za dni wolne od pracy i dodatkowego wynagrodzenia za pracę w niedziele. Wniosek jest jeden: kierowcy w urzędzie pracują za ciężko i za dużo. Inspektorat zawiadomił sam Rękas. "Marszałek nie respektował przepisów kodeksu" - tłumaczy dzisiaj przewodniczący. "Chodziło mi o to, żeby nasi kierowcy byli zatrudnieni na godziwych warunkach i byli za swoją pracę uczciwie wynagradzani". Okazało się, że doniósł pan sam na siebie. "Miałem tego świadomość informując inspekcję".