Wymiar sprawiedliwości zamierza go "w najbliższym czasie" przesłuchać w sprawie, w której jest podejrzany o naruszenie miru domowego. Telewizja TVN podała w poniedziałek, że Roman K. jest wikariuszem jednej z parafii w diecezji łomżyńskiej. - Potwierdziliśmy miejsce jego pobytu. W najbliższym czasie będą prowadzone czynności z jego udziałem w sprawie prowadzonej przez prokuraturę w Puławach - powiedziała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Kanclerz Kurii Diecezjalnej w Łomży, ks. prałat Tadeusz Śliwowski, nie chciał wprost odpowiedzieć na zadane mu pytanie, czy wymieniony na oficjalnej stronie łomżyńskiej diecezji nowy wikariusz parafii w Długosiodle i ks. Roman K., związany ze sprawą byłych betanek, to ta sama osoba. - Nie komentujemy tej sprawy - dodał. Roman K. wcześniej był franciszkaninem. W czasie, kiedy mieszkał ze zbuntowanymi betankami w Kazimierzu Dolnym został wykluczony z zakonu. Po eksmisji i postawieniu mu zarzutów wyjechał z Kazimierza Dolnego. Były franciszkanin jest podejrzany o przestępstwo naruszenia miru domowego w sprawie prowadzonej przez prokuraturę w Puławach. W tym postępowaniu wyjaśniany jest też wątek ewentualnego znieważenia funkcjonariuszy policji podczas eksmisji. Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi natomiast postępowanie dotyczące ewentualnie innych przestępstw, które mogły być popełnione w klasztorze w Kazimierzu Dolnym, gdy przebywały tam zbuntowane betanki. W tej sprawie nie postawiono nikomu żadnych zarzutów. W maju lubelska prokuratura odnalazła zbuntowane betanki, które wyjechały po eksmisji z Kazimierza Dolnego. Nie ujawniła miejsca ich pobytu. Wszystkie zostały przesłuchane. Zeznały, że przebywały w klasztorze dobrowolnie, nie popełniono wobec nich żadnych przestępstw i nie czują się pokrzywdzone. 10 października ubiegłego roku z klasztoru w Kazimierzu Dolnym komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych zakonnic. Konflikt w zakonie trwał kilka lat i miał związek z działalnością byłej przełożonej generalnej. Według władz kościelnych podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. Betanki z Kazimierza nie podporządkowały się decyzji o zmianie przełożonej. Władze kościelne wykluczyły je z zakonu i wystąpiły o eksmisję z klasztoru.