Pierwsza połowa była lepsza w wykonaniu Podlasia niż druga. Nie znaczy to jednak, że podopieczni Władimira Gieworkiana pokazali wybitny futbol. Niestety, wręcz przeciwnie. Przez 90 minut bialczanie oddali zaledwie dwa strzały na bramkę. Pierwszy - w 33. minucie zakończył się bramką. Po indywidualnej akcji niezawodny Wojciech Hołoweńko pokonał strzałem w lewe okienko Łukasza Ćwiczaka. Drugi to uderzenie Łukasza Chalimoniuka w drugiej połowie. Trzeba jednak dodać, że drużyna gości także nie grzeszyła nieskutecznością. Siarka zanotowała tylko kilka strzałów. Ledwo co rozpoczęła się druga połowa, a Tomasz Wolan doprowadził do wyrównania. To był początek dominacji podopiecznych Adama Mażysza. Bialczanie przegrali również pod względem kondycyjnym - na pełnych obrotach w drugich 45 minutach zagrali tylko zawodnicy nowo pozyskani oraz Hołoweńko. Z powodu awantury między zawodnikami posypały się żółte kartki. Gwoździem do trumny Podlasia okazała się sytuacja z 85. minuty. Po faulu na jednym z zawodników Podlasia sędzia nie przerwał gry. Mateusz Bojarczuk sfaulował rozpędzonego piłkarza Siarki w polu karnym. Według niektórych obserwatorów, rzut karny był dyskusyjny. Stały fragment gry pewnie wykorzystał Bartosz Madeja. W 40. minucie kontuzji doznał Adrian Jesionek. Najprawdopodobniej naderwał więzadło piszczelowo-strzałkowe. W poniedziałek przejdzie specjalistyczne badania. Michał Laudy