Francuskie władze biją na alarm: według specjalistów, z powodu zalewu tanich podróbek - często masowo przemycanych z krajów Trzeciego Świata - każdego roku pracę we Francji traci ok. 30 tys. osób. Straty nadsekwańskich przedsiębiorstw szacowane są na ponad 6 mld euro. Mimo to, wielu Francuzów dziwi się tak ostrej formule akcji. - Nie, ten szantaż moralno-ekonomiczny do mnie nie trafia, mimo że wyzysk dzieci jest oczywiście straszną rzeczą. Nie kupuję podrabianych wyrobów po prostu dlatego, że są one najczęściej złej jakości - mówi jedna z Francuzek. Podróbki to także codzienność naszych ulic. Spodnie, kurtki, buty, torby - wymieniać można bardzo długo. Miejsca, gdzie króluje tekstylne piractwo to przede wszystkim bazary. Jedno z lubelskich targowisk odwiedził Cezary Potapczuk. Co prawda nie znalazł tam podróbek w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale na placu obok było już w czym wybierać. Posłuchaj relacji: