Chorymi opiekują się lekarze i pielęgniarki oddziałowe. Komendant szpitala twierdzi, że nie może spełnić żądań pielęgniarek. Wstrzymano przyjmowanie nowych pacjentów. Około 70 protestujących pielęgniarek gromadzi się w sali konferencyjnej lub holu szpitala. Domagają się 500 zł podwyżki płacy zasadniczej. - Będziemy protestować do skutku - powiedziała przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek w szpitalu wojskowym Teresa Żak. Dodała, że dotychczasowe rozmowy z pracodawcą nie dały żadnych rezultatów. Zapewniła, że pacjentami opiekują się lekarze i pielęgniarki oddziałowe. - Jeśli będzie taka konieczność, w sytuacji zagrożenia życia, pielęgniarki będą wzywane przez oddziałową - dodała. W szpitalu pracuje w sumie ponad 120 pielęgniarek. Żak powiedziała, że ich płaca zasadnicza waha się od 1,6 do 2,2 tys. zł brutto. - W innych szpitalach nasze koleżanki zarabiają więcej. My nie żądamy wiele - zaznaczyła. Komendant szpitala płk Zbigniew Kędzierski twierdzi, że nie ma pieniędzy na takie podwyżki i nie może pozwolić na zadłużanie szpitala. - Staramy się utrzymywać dyscyplinę finansową. Nie możemy sobie pozwolić na realizację tych żądań, które przekraczają nasze możliwości - powiedział dziennikarzom. Według komendanta najniższa płaca zasadnicza brutto pielęgniarek wynosi dwa tysiące zł. Jak dodał pielęgniarki dostały w styczniu tego roku 200 zł podwyżki, a od października - kolejne 300 zł. Pielęgniarki jednak utrzymują, że tej podwyżki w październiku jeszcze nie otrzymały, ale i tak uważają ją za zbyt niską i żądają 200 zł więcej. - My te pieniądze przyjmiemy, jeśli się pojawią, ale będziemy walczyły dalej, protestu nie przerwiemy - zaznaczyła Żak. - To nie zagraża płynności szpitala, który się przecież rozwija. W ten sposób nas się zastrasza - dodała. Szpital jest finansowany z dwóch źródeł - z ministerstwa obrony narodowej i z Narodowego Funduszu Zdrowia. - Szpital od wielu lat boryka się ze zbyt małym kontraktem z NFZ. Nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom naszych pracowników - zaznaczył Kędzierski. Jak dodał, szpital zaciągnął cztery mln kredytu komercyjnego na spłatę zadłużenia w ZUS spowodowanego jeszcze podwyżkami w służbie zdrowia z tytułu tzw. ustawy 203. Kędzierski poinformował pogotowie ratunkowe i NFZ, że w związku ze strajkiem pielęgniarek szpital nie będzie przyjmować nowych pacjentów. Podkreślił, że nie ma groźby ewakuacji szpitala, a pacjenci, którzy w nim są, mają zapewnioną opiekę lekarską. - Przyjęcia na planowane zabiegi zostały odsunięte w czasie - dodał. Obie strony konfliktu trwają przy swoim stanowisku. Pielęgniarki zapowiadają prowadzenie protestu bezterminowo, do skutku. Natomiast komendant zapowiada, że nie zmieni swojej decyzji, a jeśli ta sytuacja się będzie przedłużać, jest gotów ogłosić nabór nowych pracowników.