Sprawa będzie rozpoznawana po raz trzeci przez lubelski sąd okręgowy. Sąd Apelacyjny uchylił już drugi wyrok w sprawie małżonków K. Zwłoki noworodków znaleziono latem 2003 r. w beczce po kiszonej kapuście w ich domu w Czerniejowie. Według SA sąd pierwszej instancji, po ponownym rozpoznaniu sprawy, nie ustrzegł się uchybień w ocenie dowodów, nie uwzględnił wszystkich istotnych dla rozstrzygnięcia okoliczności i dowolnie oceniał wyjaśnienia oskarżonej. - Konsekwencją tej błędnej oceny dowodów, w szczególności w zakresie wyjaśnień Jolanty K., są też błędne ustalenia faktyczne, co do roli Andrzeja K. w zakresie zarzucanych mu czynów - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Siewielec. SA zgodził się z SO, że jednym dowodem na winę Andrzeja K. były wyjaśnienia jego żony mające charakter pomówienia, ale specyfika tej sprawy - według SA - nakazywała traktowanie tego dowodu w sposób szczególny. Według SA sąd pierwszej instancji przyjął "schematyczny sposób oceny pomówienia, zbyt pochopnie eksponując rozbieżności" w zeznaniach Jolanty K., zdyskwalifikował jej wyjaśnienia, co spowodowało "swego rodzaju automatyzm i odrzucenie wszystkich wyjaśnień, które wskazywały na udział oskarżonego". Sąd Apelacyjny uznał, że Andrzej K. istotnie konsekwentnie zaprzeczał temu, aby wiedział o kolejnych ciążach, ale w innych wyjaśnieniach m.in. co do okoliczności pożycia stron, czy faktu znęcania się nad żoną, nie był już taki konsekwentny. Ponadto SO nie dostrzegł "konfliktowej sytuacji", w jakiej od początku była Jolanta K. Przyznała się ona do winy, nie umniejszała jej i miała świadomość nieuchronności długoletniej kary, która ją czeka, a z drugiej strony od początku postępowania wiedziała, że pomawiając męża o współudział w tych zbrodniach, pozbawi dzieci ojca. - Te okoliczności przy ocenie pomówienia sąd winien mieć na uwadze - zaznaczyła sędzia. SA podkreślił też, że sąd okręgowy nadal nie ustalił motywu zbrodni. (Taki sam zarzut podnosił już SA, kiedy uchylił pierwszy wyrok w tej sprawie). - Motyw ustalony przez sąd okręgowy, polegający na wyrwaniu z kontekstu wypowiedzi oskarżonej zdania o byciu szczęśliwą w trakcie ciąży, nie może się ostać jako nielogiczny, sprzeczny z zasadami życiowego doświadczenia i sprzeczny z materiałem dowodowym zgromadzonym w aktach - powiedziała sędzia Siewielec. Sąd okręgowy w pierwszym procesie skazał w marcu 2006 r. Jolantę K. na dożywocie, zaś jej męża uniewinnił od zarzutu podżegania do zbrodni. W listopadzie 2006 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Zwłoki pięciorga noworodków Jolanty i Andrzeja K. znaleziono w beczce po kiszonej kapuście latem 2003 r. Do zbrodni doszło w latach 1992-1998. Kobieta rodziła dzieci w wannie i topiła je. Zwłoki przechowywała w domowej zamrażarce. Rodzina K. mieszkała wtedy w Lublinie. Kiedy przenieśli się do Czerniejowa k. Lublina, kobieta przewiozła zwłoki dzieci; początkowo trzymała je w zamrażarce, a potem przełożyła do beczki.