Sighisoara to miasto w środkowej części Rumunii nad rzeką Wielką Tyrnawą w Siedmiogrodzie. Jest to średniowieczne miasto, które sławę zdobyło dzięki postaci Valda Tepesa bardziej znanego jako Książe Drakula. Kontakt Zamościa z Sighisoarą został nawiązany dzięki Ambasadorowi RP w Bukareszcie Panu Jackowi Paliszewskiemu. Pierwszym efektem nawiązanej współpracy była wizyta w Zamościu w listopadzie 2006 roku przedstawicieli rumuńskiego miasta. Delegacja Zamościa spędzała w Rumunii cztery dni. W tym czasie odbyły się spotkania z Burmistrzem, Głównym Architektem Miasta, przedstawicielami Stowarzyszenia Turystycznego Sighisoary oraz Przewodniczącym Komisji Turystyki Rady Miasta. Rumuńscy gospodarze zainteresowani byli poznaniem sposobów pozyskiwania funduszy europejskich oraz zakresem rewitalizacji Starego Miasta. Rozmawiano również o sposobach promocji miast i możliwości współpracy organizacji turystycznych Sighisoary i Zamościa. Koszty podróży samorządowców z Zamościa do Sighisoary pokryła strona rumuńska. Draculę - najbardziej znanego wampira w świecie wywołaliśmy 23.03.2007 r. w kazamatach zamojskiej twierdzy podczas Nocy Duchów, która była uroczystym rozstrzygnięciem Konkursu Literackiego na "Ducha Zamościa". Mówiliśmy wówczas, że za rok to pomyślimy o spotkaniu duchów polskich w Zamościu, a za dwa lata to zaprosimy duchy z Europy -cytuję: "no bo taki Dracula, gdyby przyjął zaproszenie, byłaby to niezła gratka dla turystów". I cóż się okazuje, że miasto Draculi Sighisoary zaprzyjaźniło się z naszym Zamościem już rok temu. I teraz wspólnie snują plany jak pozyskać fundusze europejskie, jak nawiązać współpracę w obszarze turystyki i jaki pomysł byłby najlepszy na promocję tych dwóch miast. My podrzucamy jeden - dorobiliśmy się w ostatnim czasie dobrze przyjętego przez czytelników i turystów ducha Zamościa - czyli ducha nieszczęsnej Katarzyny. O ile jesteśmy zorientowani, nie ma w Polsce zjazdu duchów ani zjazdu wampirów. W ostatnich latach hitem w Europie dla turystów staja się duchy, zjawy i wampiry. Turyści, to co zmęczyło i znudziło ich sielskie i anielskie życie szukają historii krew mrożących w żyłach. Katarzyna nie jest taka makabryczna, chociaż historia jej żywota to niczego sobie dramat z tragedią razem wzięte. Za to Dracula mógłby dostarczyć wielu wrażeń - tych z pogranicza horroru i nieźle podnieść adrenalinę. Kim była nieszczęsna Katarzyna - wszyscy dobrze wiedzą - żoną wójta, nie możemy też dzisiaj wykluczyć, że była czarownicą. Kim był Dracula? Ano z krwi i kości księciem. Jego ulubioną rozrywką było wbijanie ludzi na pal, lub przybijanie turbanów do głów gwoździami, chociaż to zdarzyło się tylko jeden raz, to nie ma o czym mówić. Natomiast tortura wbijania na pal nieszczęśnika zdarzała mu się bardzo często, może nawet za często bo zyskał przydomek "Książę Palownik". Cóż poza tym - znakomicie radził sobie z Imperium Ottomańskim czyli konkretnie rzecz ujmując - gromił Turka niczym nasz Sobieski pod Wiedniem ale też i z ręki Turków zginął, chociaż są i inne poszlaki. Śmierć Vlada Tapesa nie była końcem opowieści, jakie o nim snuto. Gdyby tak spotkali się zamojska Katarzyna Bielenkowicz i rumuński Dracula, u nas w Zamościu i opowiedzieli swoje historie mieszkańcom i turystom, to zastanawiam się, czy z tego byłby horror czy może opera mydlana? Katarzyna była nieszczęśliwa w małżeństwie - jej syn zmarł tragicznie. Dracula bardziej jednak niż krwi pragnął miłości. Jego żona rzuciła się do rzeki, a później sługa zagubił w lesie syna. Wszystko jednego dnia i wszystko przez Turków. Tak czy inaczej byłaby niezła promocja obu miast, tu nie mam wątpliwości. Nie zapytaliśmy Marcina Zamoyskiego Prezydenta Zamościa ani Jadwigi Machulewskiej dyrektor Wydziału Promocji, Kultury i Spraw Socjalnych Urzędu Miasta jak się miewa Dracula, ale jesteśmy przekonani, że się z Księciem spotkali w Sighisoary. Nie mogło być inaczej, to tak jakby nie spotkać w Zamościu nieszczęsnej Katarzyny - jutro minie kolejna rocznica jej śmierci (16 maja 1664 r.). Duch Katarzyny ciągle wędruje i szuka ukojenia. A w dawnej Rumunii gnębiona najazdami tureckimi ludność stworzyła legendę, jakoby Tepez nie umarł i przebywa w głębokim śnie, by - gdy kraj będzie w niebezpieczeństwie - obudzić się i bronić swych ziem. Szlachetny ten Dracula! Katarzyna też szlachetna, Zamościa przed zalewą Chmielnickiego i Tuhaj- beja i potęgą szwedzką broniła. Godna z nich para. Może się nawet zaprzyjaźnią. Teresa Madej