Urzędnicy tłumaczą te opóźnienia procedurami - pisze "Gazeta Wyborcza". W trudnej sytuacji pozostaje 30 rodzin. 29 marca Zemborzyce dotknęła powódź. Kilkudziesięciometrowy potok płynął ul. Cienistą i Krężnicką. Prezydent Lublina powołał komisję, która miała oszacować straty. Pieniądze przyznaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zanim trafią do konkretnego człowieka muszą być przekazane do Urzędu Wojewódzkiego, który rozdziela je na poszczególne gminy. - Wojewoda działał bez zwłoki. Nasze województwo jako pierwsze w kraju, już 18 kwietnia, złożyło wniosek o przydzielenie pieniędzy dla ofiar powodzi - zapewnia Andrzej Budzyński, pełnomocnik wojewody ds. usuwania skutków powodzi. Jednak ten wniosek w ministerstwie się nie spodobał. Resortowi urzędnicy uznali, że straty są wycenione za wysoko, np. Lublin chciał 159 tys. zł. Trzeba było więc znów wysyłać kolejne pisma. - Władze miasta zmniejszyły kwotę do 69,5 tys. zł - mówi Andrzej Budzyński. Wreszcie, 9 czerwca rząd przyznał pieniądze z rezerwy celowej, a 10 dni później wojewoda przekazał je m.in. na konto Urzędu Miasta w Lublinie - czytamy w "Gazecie Wyborczej".