Jest on jednym z dwóch pijanych policjantów, którzy we wrześniu ubiegłego roku w miejscowości Łowcza na Lubelszczyźnie wpadli samochodem do rowu i dachowali. Żaden z nich nie przyznał się do prowadzenia auta - poinformowała w piątek Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Prokuratura ustaliła, kto prowadził samochód dzięki specjalistycznym ekspertyzom, które trwały kilka miesięcy. Biegli badali m.in. odciski palców i inne ślady pozostawione na kierownicy i siedzeniu kierowcy. - Marek J. nadal nie przyznaje się do winy. Powiedział, że nie pamięta przebiegu zdarzenia i odmówił składania wyjaśnień. Już nie pracuje w policji, przeszedł na emeryturę - dodała Kępka. Na początku września ubiegłego roku w miejscowości Łowcza na łuku jezdni nissan almera zjechał na pobocze i przewrócił się. Jechali nim dwaj funkcjonariusze policji - z komendy miejskiej w Chełmie i komendy wojewódzkiej w Lublinie. Obaj natychmiast po wypadku odwiezieni zostali do szpitala; ich obrażenia okazały się niegroźne. Mieli po około 1,6 promila alkoholu w organizmie. Sprawę Marka J. rozstrzygnie Sąd Rejonowy w Chełmie. Grozi mu kara do 2 lat więzienia.