Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami od grudnia ub. roku. - Sąd uznał Marka W. za winnego zabójstwa. Wyrok nie jest prawomocny - poinformował w czwartek rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Artur Ozimek. 32-letni Marek W. przed prokuratorem przyznał się do zabójstwa, które popełnił po pijanemu. Prokurator oskarżył go również o znęcanie się nad żoną i dwoma synami - w wieku 5 i 7 lat - w okresie od lipca 2007 do stycznia 2009 r. oraz o przywłaszczenie 700 zł należących do jego zmarłej żony. Jak powiedział Ozimek, postępowanie karne w tym zakresie zostało zawieszone. - Po uprawomocnieniu się wyroku skazującego orzeczonego za zabójstwo, postępowanie to może być umorzone - dodał rzecznik. Do tragedii doszło w lutym ub. roku w Chodlu na Lubelszczyźnie. Wcześniej, w styczniu ub. roku, prokuratura postawiła Markowi W. zarzuty znęcania się nad żoną. Mężczyzna ma mocy decyzji Sądu Rejonowego w Opolu Lubelskim został aresztowany. Prokurator wniosek o areszt uzasadniał m.in. podejrzeniem, że może on popełnić przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu, ponieważ m.in. groził żonie, że ją zabije. Marek W. złożył zażalenie na aresztowanie do lubelskiego sądu okręgowego. Ten przychylił się do jego wniosku i wypuścił go z aresztu. Dwa dni później doszło między małżonkami do awantury, w czasie której Marek W. zabił 30-letnią żonę zadając jej nożem cios w szyję. Miał wówczas ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Ich dwójka dzieci była w tym czasie u dziadków. W decyzji o zwolnieniu z aresztu Marka W. nie znaleziono uchybień. Przewodnicząca wydziału odwoławczego Sądu Okręgowego w Lublinie Anna Samulak, tłumaczyła wówczas, że w swoim zażaleniu na decyzję o aresztowaniu Marek W. podnosił, iż chce się poddać leczeniu odwykowemu, że będzie współpracować z psychologiem, że chce wrócić do rodziny i że nigdy wypowiadanych gróźb wobec żony nie miał zamiaru zrealizować. Według sędziów nic nie wskazywało na to, aby mógł on popełnić przestępstwo przeciwko zdrowiu i życiu. Żona Marka W. już w 2006 r. składała zawiadomienie o znęcaniu się nad nią przez męża, ale skorzystała z prawa do odmowy zeznań i doprowadziła do umorzenia postępowania, gdyż - jak utrzymywała - chciała ratować rodzinę. Uważała, że mąż się poprawi, a jego agresję powoduje nadużywanie przez niego alkoholu. Marek W. wówczas poddał się terapii, był dwa miesiące w ośrodku odwykowym. Potem przez około pół roku stosunki w rodzinie układały się dobrze. Decyzja o uchyleniu aresztu wobec Marka W., podjęta przez Sąd Okręgowy w Lublinie, była prawomocna i nie przysługiwało na nią zażalenie.