Sąd zakazał mu ponadto prowadzenia pojazdów przez 10 lat. Oskarżony nie przyznał się do winy. Wyrok nie jest prawomocny. W październiku 2006 r. w miejscowości Rudka Kozłowiecka na Lubelszczyźnie volkswagen golf, którym jechało sześcioro młodych ludzi wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Wracali z imprezy, na której pili alkohol. Cztery osoby zginęły na miejscu. Podróżujący nie mieli pozapinanych pasów bezpieczeństwa i wypadli z koziołkującego auta. Dwaj mężczyźni, którzy ocaleli, wzajemnie oskarżali się o prowadzenie samochodu. Mariusz G. miał 1,8 promila alkoholu w organizmie, w wypadku został ciężko ranny. Sąd uznał, że to on prowadził. Jak podkreślił, uzasadniając orzeczenie, sędzia Wojciech Smoluchowski, sąd oparł się na zeznaniach drugiego ocalonego mężczyzny oraz pracownika stacji benzynowej, na której wcześniej samochód tankował. - Także ułożenie ciał po wypadku wskazywało, że oskarżony siedział po lewej stronie samochodu - powiedział sędzia Smoluchowski. Smoluchowski podkreślił, że kara jest adekwatna do winy oskarżonego. - 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów ma zabezpieczyć innych użytkowników dróg przed takimi zachowaniami oskarżonego - powiedział Smoluchowski.